>>> Zobacz także: Spytaliśmy Polaków o tym, co sądzą na temat jakości usług kolejowych
Polscy przewoźnicy w ciągu najbliższej dekady będą zmuszeni do sporych inwestycji w tabor. Pociągi w Polsce starzeją się bowiem w coraz bardziej niepokojącym tempie.
Urząd Transportu Kolejowego, cytowany przez "Puls Biznesu" wylicza, że już za pięć lat 37 proc. wagonów będzie w wieku 40 lat. Już dzisiaj taki wiek osiągnęła jedna trzecia elektrycznych zespołów trakcyjnych. Jeszcze gorzej jest w przypadku lokomotyw - za pięć lat 77 proc. z nich dobije "czterdziestki"
UTK nie widzi wyjścia. Tabor trzeba wymienić.
Lokomotywy, wagony i zespoły trakcyjne, które mają lub będą miały ponad 40 lat, powinny zostać zastąpione nowymi, ponieważ ich modernizacja i dostosowanie do nowych wymagań z zakresu bezpieczeństwa i komfortu podróży może nie być opłacalne
- stwierdził w rozmowie z "PB" Ignacy Góra, prezes Urzędu.
Negocjowany właśnie budżet finansowy dla Unii faktycznie przewiduje znacznie mniej środków dla Polski. Zakłada on m.in. ograniczenie funduszy w ramach polityki spójności o ok. 12 proc., a dla Polski aż o 23 proc.
Ursula von der Leyen ogłosiła, że w Unii zostanie stworzony nowy Sprawiedliwy Mechanizm Transformacji, na który ma zostać przeznaczone 100 miliardów euro. Finansowane z niego będą m.in. kwestie związane z klimatem. To właśnie przez tego typu przesunięcia może być mniej pieniędzy dla Polski na drogi czy modernizację torów i taboru.
Skoro przewoźnicy nie będą mogli modernizować wagonów i lokomotyw pozostanie im zakup nowych. Branża na te zamówienia liczy, nie kryje jednak obaw przed komplikacjami związanymi z finansowaniem.
Nie ma pewności, czy będzie możliwe finansowanie z funduszy unijnych i jaki może być ich udział. Przewoźnicy mogą zostać zmuszeni do korzystania z innych instrumentów finansowych, w szczególności z kredytów
- wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem Józef Michalik, wiceprezes Newagu, w rozmowie z "Pulsem Biznesu".
Dlaczego konieczność zadbania o tabor jest tak istotna? Nadchodzi rozluźnienie rynku. Z końcem 2020 roku przewoźnicy spoza Polski będą już mogli działać w naszym kraju swobodnie, a trzy lata później, w roku 2023, zmienią się regulację dotyczące dopłat za połączenia kolejowe. Prywatne firmy kolejowe, również te zagraniczne, będą mogły starać się o obsługę tras objętych rządowymi dopłatami.
Czytaj też: Nadchodzi zaostrzenie zakazu handlu w niedzielę. Minister: To jest niezwykle istotne dla życia rodzinnego
Zmiana na polskim rynku już się zaczyna. Kilka dni temu Leo Express, czeski przewoźnik, uzyskał zgodę polskiego urzędu na przejazd z Pragi do Terespola. Z nowego połączenia kolejowego korzystać będą mogli mieszkańcy miast takich jak: Katowice, Warszawa, a także podróżni z Tychów, Dąbrowy Górniczej, Zawiercia, Sosnowca, Mińska Mazowieckiego czy Siedlec.