Praca na bezludnej wyspie może być marzeniem lub koszmarem. Na pewno taką wizje łatwiej znieść wiedząc, że jest to tylko czasowe zadanie, a nie wygnanie w stylu Napoleona. Jeśli brzmi to dla was ekscytująco, to macie szanse przetestować życie bez internetu i prądu na bezludnej wyspie. No, nie do końca tak bezludnej, ponieważ na wyspie znajduje się kilka domków, które odwiedzają turyści, ale miejsce nie jest zamieszkane na stałe. I to właśnie podróżnikom mieliby przygotowywać kawę poszukiwani przez Alice Hayes pracownicy.
Brak elektryczności nie odstrasza potencjalnych pracowników. Alice Heyes ogłoszenie zamieściła na Twitterze. Z krótkiej informacji wynika, że poszukiwane są dwie osoby: para lub dwoje przyjaciół, którzy przez pół roku mogliby zajmować się kawiarnią oraz gośćmi w terminie od 1 kwietnia do końca września 2020 roku. W ogłoszeniu zaznaczono jeszcze, że gwarantowane są zakwaterowanie oraz wyżywienie. Po resztą informacji należy zgłosić się pod adresem mailowym info@greatblasketisland.net.
Nie wiadomo ile wynosi wynagrodzenie, ani w jakim wymiarze jest praca. Te informacje można zdobyć składając aplikację. Dotąd napłynęło już kilkaset odpowiedzi na ogłoszenie, a kolejne osoby wciąż mogą się zgłaszać. Hayes zdradza w rozmowie z RTE, że na wyspie nie ma prądu, choć zainstalowano tam jedną turbinę wiatrową, zdolną zasilić jedno urządzenie elektryczne. Brak też WiFi oraz ciepłej wody. Wodę na kawę natomiast trzeba podgrzewać na kuchenkach gazowych. Jak twierdzi Hayes, to intensywna i ciężka, ale wyjątkowa praca.
To powrót do podstaw. Ogień, świeczki, piecyki, dzikie życie i natura
- podsumowuje właścicielka wyspy. Na wyspie jest miejsca dla 21 gości, którymi muszą zajmować się nowo zatrudnieni. Kandydaci muszą odznaczać się dobrą kondycją, powinni być dobrymi i przyjaznymi ludźmi, otwartymi i rozmownymi. W zeszłym roku do pracy przyjęto Lesley Kehoe oraz Gordona Bonda, którzy swoją pracę dokumentowali i pokazywali w mediach społecznościowych.