Dr Tomasz Szymczak: dobre wykorzystanie sytuacji, która pojawiła się na rynku po bankructwie Thomas Cook - bardziej niż efekt planowanej strategii przejęcia.
Zacznę od tego, że lista chętnych do nabycia Condora nie była długa i nie było wśród nich wielkich podmiotów z branży lotniczej. Generalnie Condor jest przewoźnikiem zdrowym z bardzo świadomą swoich praw załogą. Faktycznie pożyczka dla Condora została udzielona przez państwowy bank KfW. Celem pożyczki było utrzymanie działania przewoźnika po bankructwie firmy matki i wtedy tego ciężaru nie chciały na siebie wziąć niemieckie banki prywatne jako transakcji zbyt ryzykownej.
>>>Zobacz też wideo: LOT chce kupić linie Condor. "Wchodzą w nieznany dla siebie segment rynku"
Partnerami PGL i LOT-u, podmiotów Skarbu Państwa są również wyłącznie państwowe instytucje finansowe. Także mamy do czynienia z kapitałem państwowym po obu stronach. Banki prywatne mogły mieć na względzie to, że obecny okres dobrej koniunktury dobiega końca, nadchodzi spowolnienie i na następny będzie trzeba czekać. A dochody i finalnie zyski - lub ich brak - przewoźników lotniczych są mocno powiązane z koniunkturą gospodarczą.
Z punktu widzenia okazji rynkowej to dobry ruch LOT-u, ale jeśli chodzi o spłatę zadłużenia i konieczność dodatkowych wydatków na zakup, czy leasing samolotów i odnowienie znacznej części floty dalekodystansowej Condora - zły czas.
Condor jako przedsiębiorstwo jest zdrowy i operuje na największym i najbogatszym rynku w Europie. To zaleta. Wadą jest świadoma swoich praw, wymagająca i uzwiązkowienia załoga niemieckiego przewoźnika, z która nie będzie można negocjować podniesionym głosem, bo to nie leży w niemieckiej kulturze biznesowej.
Na pewno ciekawym wątkiem będą dysproporcje płacowe, których nie da się wytłumaczyć jedynie różnicą w sile nabywczej polskiej i niemieckiej załogi. Dla kierownictwa LOT-u może to być dobra okazja do wprowadzenia europejskiego poziomu negocjacji płacowych. Ale obawiam się sytuacji my versus oni znanej w Europie z napięć wewnątrz Air France - KLM.
Z racji tego, że Condor operuje już z ośmiu niemieckich lotnisk i tak najprawdopodobniej pozostanie. Zatem w Polsce pojawi się z czasem zapewne na lotniskach, które mają silną czarterową pozycję czyli Katowice, Warszawa, Gdańsk czy Poznań. Z Polski będę mogły latać samoloty przesuwane z rynku niemieckiego wraz z planowanym rozwojem floty przewoźnika.
Główne zagrożenie dla LOT-u widzę w tempie wzrostu i konieczności skupienia się nie na jednym przewoźniku - tj. Locie - który ma określone i powtarzające się problemy flotowe i narastające operacyjne w hubie na Lotnisku Chopina.
Drugie zagrożenie to wspomniany wcześniej koniec okresu koniunktury i przewidywane spowolnienie gospodarki europejskiej i polskiej. Dotychczas LOT dobrze wykorzystywał okres wzrostu gospodarczego, ale nadchodzący okres będzie trudniejszy. Obecność w tej transakcji po obu stronach podmiotów państwowych, a nie instytucji rynkowych, to potwierdza.