>>> Zobacz także: Czeska marka wkracza w erę elektromobilności. Sprawdzamy, jak jeździ pierwsza hybryda plug-in Skody – Superb iV
Krzysztof Tchórzewski, który w poprzednim rządzie odpowiadał za resort energii, w listopadzie zapowiadał, że samochody elektryczne szybko zostaną objęte dopłatami. Kwota zwrotu wyglądała kusząco - miała wynieść maksymalnie 37,5 tys. zł.
Rząd ustawił dość niski próg wartości samochodu - by był objęty dopłatą jego cena nie mogła przekraczać 125 tys. zł. Początkowo wydawało się nawet, że modeli, które spełniają takie kryteria w zasadzie nie ma. Na sygnał ministerstwa zareagował jednak rynek - producenci samochodów dostosowali swoje oferty, niektórzy obniżyli ceny. Klienci wykazali spore zainteresowanie tematem, wydawało się, że samochody elektryczne dostaną w końcu obiecane przez premiera Mateusza Morawieckiego wsparcie.
I kiedy już oczyma wyobraźni wielu widziało swoje auta pod domem, rząd ogłosił, że po pierwsze wypłaty dotacji przesuwa - z 2019 na 2020 rok, a po drugie będą one mniejsze. Ile ostatecznie wyniosą? Tego nie wiadomo do dziś.
Ireneusz Zyska, powołany przez premiera Mateusza Morawieckiego pełnomocnik rządu ds. OZE, a jednocześnie wiceminister klimatu, stwierdził, że "poziom kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy złotych dopłaty do auta elektrycznego jest za wysoki".
Zyska powiedział coś jeszcze, co może świadczyć o zmianie retoryki rządu. - Jeśli zostanie zaburzona pewna równowaga, ktoś powie, że z jednej strony rząd wspiera w programach społecznych osoby wymagające wsparcia, ale jednocześnie nierównomiernie dotuje zabawki dla ludzi zamożnych" - stwierdził.
Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodów, w rozmowie "Rzeczpospolitą" przyznaje z kolei, że problemem będzie nie tylko wysokość dopłat, ale sposób ich rozdysponowania. - Na Słowacji zorganizowano to jak zakupy biletów na mecz i dotacje skończyły się w 4 minuty. W Polsce będzie tak samo - stwierdza w rozmowie z dziennikiem.
Dopłat, z wyliczeń ekspertów, wystarczy na co najwyżej kilka tysięcy aut. Nie wiadomo dokładnie na ile, bo z 310 mln zł, które pierwotnie planowano na rozwój elektromobilności, nie wszystkie środki trafią na bezpośrednie dopłaty. Za część środków rząd zbuduje infrastrukturę dla elektryków.
Czytaj też: Niemcy. Przemysł samochodowy stawia na własne baterie
Wciąż nie wiadomo, czy z ulgi na zakup auta skorzystają wyłącznie osoby fizyczne, czy na dopłaty mogą liczyć też przedsiębiorcy. Rynek czeka na ruch ze strony rządu.