Pływający LiDAR dwa lata badał wiatr na Bałtyku. PGE jest krok bliżej inwestycji za 30 mld zł

Państwowa firma energetyczna PGE przybliżyła się do rozpoczęcia potężnej inwestycji na Bałtyku. Planuje postawić trzy farmy wiatrowe na wysokości Łeby. Koszt tylko dwóch z nich to około 30 miliardów złotych. PGE chce wybudować farmy z partnerem - może to być duński Oersted, największy inwestor w tej branży na świecie.

Dwa lata temu, 8 lutego 2018 r., Polska Grupa Energetyczna wysłała na morze LiDAR (Light Detection and Ranging) - to urządzenie, które mierzy prędkość przemieszczających się nad nim mas powietrza z wykorzystaniem wiązki podczerwonego promieniowania laserowego. W tym przypadku zamontowano je na specjalnej, samowystarczalnej energetycznie boi i wysłano na Bałtyk, na odległość około 32 km od Łeby.

PGE wysłała LiDAR na Bałtyk koło Łeby

To rejon, w którym PGE chce zbudować farmę wiatrową Baltica, a w zasadzie trzy, bo na tyle części podzielono projekt. LiDAR miał za zadanie zbadać wietrzność - PGE chciała sprawdzić, czy w tym miejscu wiatraki w ogóle opłaca się stawiać. Dokładniej LiDAR sprawdzał prędkość, kierunek, siłę i turbulencje wiatru. Urządzenie miało łącze satelitarne z brzegiem, a pomiarów dokonywało dokładnie na wysokości, na której znajdą się osie wirników wiatraków - podkreślała PGE.

Dwa lata później badania zakończono. Ich efekt, jak się okazuje, jest dla spółki zadowalający - potwierdziły, że warunki wietrzne są odpowiednie.

"Badania wietrzności to dopiero początek przygotowań do budowy, niemniej dla realizacji inwestycji są kluczowym etapem. Cieszę się, że został on zakończony, szczególnie w kontekście otrzymanej w styczniu decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych dla elektrowni wiatrowych Baltica 2 i Baltica 3. To kolejne kroki zbliżające nas do uruchomienia przez PGE Baltica pierwszych morskich farm wiatrowych" - mówi, cytowana w komunikacie, Monika Morawiecka, prezes PGE Baltica, czyli spółki, która w ramach PGE odpowiada za program budowy farm wiatrowych.

>>>Zobacz też: "17 proc. powierzchni Bałtyku stanowią martwe, toksyczne, beztlenowe strefy"

Zobacz wideo

Wielki projekt wiatrowy

Polska Grupa Energetyczna chce zbudować trzy takie farmy: Elektrownię Wiatrową Baltica-1, która ma mieć moc 900 MW, Elektrownię Wiatrową Baltica-2 o mocy prawie 1500 MW i Baltica-3 z mocą 1045 MW. Prace przygotowawcze w przypadku dwóch ostatnich są najbardziej zaawansowane. Baltica-3 miałaby być gotowa za sześć lat, a Baltica-2 za 10 lat. Energia elektryczna, którą wytworzą miałaby zasilić do 4 mln gospodarstw domowych.

Koszt ich budowy szacowany jest na około 30 mld zł. Jesienią minionego roku PGE podawała, że chce podzielić się wydatkami po połowie z partnerem inwestycyjnym. Zaczęła rozmowy w tej sprawie z Oersted - duńskim gigantem branży. 20 grudnia obie firmy podpisały porozumienie, opisujące ramy współpracy przy transakcji. Jest ono na razie niewiążące, strony czekają jeszcze bardziej szczegółowe negocjacje. PGE chce docelowo sprzedać partnerowi po 50 proc. udziałów w spółkach celowych budujących Baltica 3 i Baltica 2, a potem wspólnie z nim realizować inwestycję. 

Baltica-2 i Baltica-3 miałby łącznie 2500 MW (2,5 GW) mocy - to oznaczałoby podwojenie mocy z "zielonej energii" w PGE. Spółka jest jej największym producentem w naszym kraju - łączna moc zainstalowana wszystkich obiektów z tego segmentu (lądowych farm wiatrowych, elektrowni wodnych, szczytowo-pompowych oraz farmy fotowoltaicznej) to 2188,9 MW. Tym samym PGE ma około 10-procentowy udział w polskim sektorze "zielonej energii", ale jak widać, ma też apetyt na więcej.

Koszt budowy, który pojawia się w medialnych szacunkach, jest ogromny. Wystarczy przypomnieć, że planowana (wciąż jeszcze) budowa ostatniego bloku węglowego w Polsce - Ostrołęki C, o mocy 1000 MW (1 GW) - ma pochłonąć około 6 mld zł brutto (choć pojawiają się też wypowiedzi ze strony rządowej, wskazujące, że może to być znacznie więcej, nawet 9 mld zł) - a miałaby to być największa inwestycja we wschodniej części kraju od 30 lat (tutaj warto zauważyć, że budowę Ostrołęki C mocno promował były już minister energii Krzysztof Tchórzewski, odpowiadający obecnie za państwowe firmy z tego sektora wicepremier Jacek Sasin mówi już o tym, że "trzeba poważnie przeanalizować sens takiego projektu").

Łączna wielkość mocy zainstalowanych w PGE to 16,27 GW, nawet jeśli wziąć pod uwagę potencjalne jak na razie farmy wiatrowe, głównym źródłem produkowanej przez PGE energii pozostają elektrownie konwencjonalne. Spółka jest właścicielem m.in. elektrowni Dolna Odra, Opole, Turów i Bełchatów, 10 elektrociepłowni i dwóch kopalni węgla brunatnego.

Więcej o: