Dr Sławomir Dudek przez ostatnie 23 lata pracował w Ministerstwie Finansów. Od 2012 r. był dyrektorem Departamentu Polityki Makroekonomicznej.
Z resortu odszedł w październiku 2019 r. Jak tłumaczy w rozmowie z "Business Insider Polska", "od pewnego momentu czuł, że nie może w pełni realizować głównego celu departamentu, czyli skutecznego ostrzegania o zagrożeniach stabilności finansów publicznych". - Zacząłem odnosić wrażenie, że moja praca bywa pomijana - mówi dr Dudek.
Odejście dr Dudka z Ministerstwa Finansów zaczyna być bardziej zrozumiałe, gdy porówna się jego ogląd na sytuację finansów publicznych w Polsce z hurraoptymistycznymi twierdzeniami m.in. premiera Mateusza Morawieckiego.
Świetny przykład to budżet na 2020 r. Kiedy premier Morawiecki zachwycał się, że pierwszy raz nie ma w nim deficytu, ekonomiści zwracali uwagę, że budżet w dużej mierze opiera się na jednorazowych dochodach (m.in. z nieszczęsnej opłaty przekształceniowej przy likwidacji OFE), a przy tym rząd zastosował kreatywną księgowość i poupychał wydatki po kątach. Chodzi choćby o wypchnięcie obowiązku wypłaty "trzynastek" dla emerytów i rencistów do Funduszu Solidarnościowego, który jest wyjęty spoza budżetowej reguły wydatkowej. Gigantyczny deficyt w nim oficjalnie nie rzutuje więc na sytuację finansową państwa.
Choć więc według planów rządu w 2020 r. w kasie państwa deficytu ma nie być, to w całym sektorze finansów publicznych, uwzględniającym wszystkie instytucje publiczne ma on wynieść ponad 26 mld zł, czyli 1,2 proc. PKB. Co więcej, gdyby "wyjąć" z budżetu wszystkie jednorazowe wpływy, to deficyt w finansach publicznych sięgnąłby ok. 2,2 proc. PKB.
Uważam, że stabilność jest zagrożona. Jeśli deficyt sektora finansów publicznych bez dochodów jednorazowych ma wynieść w tym roku 2,2 proc., a gospodarka wciąż jest na koniunkturalnej górce, to sądzę, że jest to bardzo niebezpieczne zjawisko
- mówi w "BIP" dr Dudek. Wylicza, że tzw. deficyt strukturalny, pomijający m.in. wpływ koniunktury, w 2020 r. "spokojnie" dobije do 3 proc. i będzie jednym z najwyższych w UE.
Niedawny dyrektor w Ministerstwie Finansów uważa, że w obliczu spowolnienia gospodarczego, rząd powinien planować budżet z większymi buforami.
Nasz budżet jest bardzo usztywniony, poupychany do granic możliwości. Jedziemy więc kolejką z górki, ale jak stroma okaże się ta droga, jeszcze do końca nie wiadomo. Jednak my, zamiast naprawiać zawczasu hamulce, dolewamy jeszcze benzyny
- uważa dr Dudek. Wskazuje też na bardzo duży wzrost kosztów firm (m.in. wzrost płacy minimalnej do 3 tys. zł w 2021 r. z 2,6 tys. obecnie i 2250 zł w 2019 r.). Uważa też, że w takiej sytuacji nowe daniny na firmy tylko pogłębią problemy gospodarki.
>>> Nowy podatek od cukru podniesie ceny w sklepach? Polacy mają się odchudzić, ale budżet się utuczy
Osobnym problemem dla rządu może być to, że jedna z najważniejszych "chlub" rządów PiS - tj. uszczelnienie systemu poboru podatku VAT - przestaje działać. Owszem, wpływy z VAT z racji rosnącej konsumpcji są coraz wyższe. Ale sam efekt tego, że wskutek działaniom rządu ktoś, kto dotychczas oszukiwał na VAT i nie płacił tego podatku, a teraz to robi, zaczyna być doprawdy znikomy.
Dr Dudek lukę VAT w 2019 r. (czyli właśnie to, ile rządowi jeszcze "ucieka" VAT-u w zestawieniu ze stanem idealnym) szacuje na poziomie 9,3 proc. w porównaniu z 9,5 proc. w 2018 r. To oczywiście wciąż bardzo dobre liczby w porównaniu np. z 24 proc. w 2015 r. Niemniej poziom luki VAT już nie spada, a zaczyna się stabilizować.
A to wbrew założeniom rządu, który planował, że tzw. tax compliance effect (czyli poprawa dochodów z VAT tylko wskutek lepszego przestrzegania przez podatników prawa) wyniesie w 2019 r. 7,5 mld zł. Wyniósł tymczasem raptem ok. 300 mln zł.
Podatkowe El Dorado się skończyło. (...) Opierając się na metodologii Komisji Europejskiej, szacuję, że już w 2019 r. istotnej poprawy ściągalności VAT nie było. I to stanowi bardzo słaby punkt wyjścia dla budżetu na 2020 r. Bo w nim założono jeszcze większe, dodatkowe dochody z tytułu uszczelnienia VAT - ponad 10 miliardów zł. I to jest kolejne ryzyko generujące napięcia w budżecie na 2020 r. w obliczu spowolnienia gospodarczego
- zwraca uwagę dr Dudek w "Business Insider Polska".
Poniżej poziom luki VAT w Polsce w ostatnich latach według raportów CASE Research dla Komisji Europejskiej. Słowem uwagi - na wykresie znajduje się informacja, luka VAT w 2018 r. wyniosła 9 proc. Jest to jednak zaokrąglenie do pełnej wartości. Dane CASE Research dla KE wskazują, że luka VAT w 2018 r. wyniosła ok. 18 mld zł - wpływy z tego podatku wyniosły ok. 172,2 mld zł wobec ok. 190,2 mld zł potencjalnych dochodów (gdyby wszyscy grzecznie płacili VAT). Luka VAT wyniosła więc ok. 9,48 proc. (18 mld zł do 190,2 mld zł). Skąd 9,5-procentowa luka VAT w 2018 r., o której mówi dr Dudek.