>>> Zobacz także: Chiny, koronawirus i tajemnice. Co ukrywa Xi Jinping? Zobacz najnowsze "Oko na świat"
Koronawirus może mieć istotny wpływ na branżę turystyczną. Jak na razie touroperatorzy mają powody do mniejszego optymizmu. Jak zauważa "Puls Biznesu" kiedy sprzedaż wycieczek na ten sezon ruszała średnie ceny były o ponad 200 zł wyższe niż rok temu. W ostatnich tygodniach ta różnica jednak wyraźnie spadła - najpierw do 44 zł, a w przypadku np. Turcji do zaledwie 3 zł.
Marcin Dymnicki, prezes TUI Poland, cytowany przez dziennik, stwierdza, że ceny będą nadal spadać.
W last minute może być ciekawie
- zauważa.
Największe firmy turystyczne zwiększyły bowiem zwiększył ofertę o ok. 15 proc. czyli 450 tys. miejsc. Nie wszystkie najbliższą przyszłość widzą w czarnych barwach - dla przykładu Piotr Henicz, wiceprezes Itaki, cytowany przez "PB" wylicza, że sprzedaż utrzymuje się na poziomie ok. 10 proc. wyższym niż przed rokiem.
Europejska Komisja ds. Turystyki wylicza w swoim raporcie, że ruch ruch turystyczny w Europie w 2019 roku wzrósł 4 proc. To wynik o 2 proc. gorszy niż rok wcześniej. Komisja uważa, że największym zagrożeniem dla branży jest właśnie koronawirus.
Nie wszystko jej jednak przeszkadza. Pomagają wyraźnie tańsze niż przed rokiem paliwa, rentowność działalności touroperatorskiej zwiększa też kurs głównych walut.
Wśród państw, które w tym roku odwiedzi z pewnością mniej osób eksperci ETC wymieniają Chiny. W optymistycznym wariancie ruch turystyczny spadnie o 7 proc., najczarniejsze scenariusze zakładają o 25 proc. wycieczek mniej.
Jeśli ograniczenia w przemieszczaniu się zostaną utrzymane w Chinach straty mogą odczuć też europejskie hotele - szczególnie z państw takich jak Czarnogóra, Serbia i Monako, które w 2019 roku odnotowały o 83 proc. więcej turystów z Chin.
Czytaj też: