Małgorzata Kidawa Błońska w wywiadzie dla Gazeta.pl powróciła do podjętej przez rząd Platformy Obywatelskiej decyzji o podniesieniu wieku, w którym możliwe jest uzyskanie emerytury.
Polacy nie chcieli podniesienia wieku emerytalnego. To był nasz błąd, bo nie wytłumaczyliśmy ludziom. Polacy nie rozumieli, że zmiana rozłoży się na wiele, wiele lat
- stwierdziła kandydatka na prezydenta. Odniosła się też do zmian dotyczących wydłużania wieku emerytalnego, jakie zachodzą w innych krajach europejskich. Wyjaśniła też jakie decyzje odnośnie wieku, w którym możliwe jest wypłacanie świadczeń powinna podjąć władza.
Czytaj też: Koronawirus zagrozi emeryturom Polaków? Wszystko przez zawirowania na giełdzie
Do kwestii odniósł się też w styczniu, jeszcze jako przewodniczący Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna. Podczas inauguracji konwencji programowej Koalicji Obywatelskiej przyznał, że Platforma popełniła błąd w sprawie podniesienia wieku emerytalnego. - Proponujemy zupełnie inną politykę. Musi być ona oparta na stałym dialogu i szczerości. To nas różni od obecnej władzy. Nawet jeśli ma to oznaczać przyznanie się do błędu. Dlatego jeśli pada pytanie o wiek emerytalny, o słynne 67 lat, to przyznajemy: to był błąd. Można to było przeprowadzić na zasadzie dobrowolności i zachęt, a nie przymusu - stwierdził.
Przywrócenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn było jedną z głównych obietnic wyborczych Andrzeja Dudy. Ustawa, która te obietnicę spełniła weszła w życie 1 października 2017 roku.
Na świecie tendencja dotycząca wieku emerytalnego jest odwrotna. Eksperci alarmują, że z przyczyn demograficznych - starzejące się społeczeństwo, brak rąk do pracy finansowych - systemy emerytalne mogą stać się coraz mniej wydajne.
Stopa zastąpienia - czyli stosunek wysokości pierwszej emerytury do ostatniej pensji - już jest coraz niższa. Jeszcze w 2016 r. oscylowała w granicach 60 proc., według nowych danych ZUS dziś to już 53,8 proc. Instytut Badań Strukturalnych wylicza, że już w 2060 r. stopa zastąpienia wyniesie 24 proc. Osoba, która tuż przed przejściem na emeryturę zarabiała np. 4 tys. zł, będzie musiała sobie radzić za mniej niż 1 tys. zł.