Koronawirus, recesja i cięcie prognoz dla wzrostu PKB Polski. mBank: "o jeden szok za daleko"

mBank mocno ścina swoje oczekiwania dotyczące polskiej gospodarki. Według ekonomistów, PKB w tym roku ma wzrosnąć o 1,6 proc. - poprzednia prognoza zakładała 2,8 proc. wzrostu. "COVID-19 + recesja w strefie euro + recesja w USA to o jeden szok za daleko dla polskiej gospodarki" - piszą ekonomiści.

Według mBanku, początek tego roku będzie jeszcze dla polskiej gospodarki dość łaskawy. Dzięki odrabianiu zaległości produkcyjnych z końca ubiegłego roku, a także pogodzie sprzyjającej budownictwie oraz kupowaniu na zapas przez konsumentów, dane o PKB za pierwszy kwartał powinny jeszcze pokazać solidny wzrost, choć poniżej 3 proc. Potem będzie już gorzej.

Zobacz wideo Praca zdalna z powodu koronawirusa? Sejm przegłosował nowe przepisy

mBank tnie prognozy dla wzrostu PKB

"Kolejne kwartały to już jednak silne hamowanie prokurowane przez recesją w strefie euro oraz dalsze problemy popytu wewnętrznego. Konsumenci mogą zwiększyć istotnie oszczędności, inwestycje prywatne wyhamują (niepewność, skupienie na problemach z dostawami i popytem), cykl unijny i samorządowy jeszcze nie skręcą. W całym roku dynamika PKB obniży się do 1,6 proc. (rewizja w dół z pierwotnie prognozowanego 2,8%)" - piszą ekonomiści w swoim raporcie na ten temat.

Koronawirus i ropa naftowa

To spowolnienie ma mieć kilka przyczyn. Po pierwsze, koronawirus, który wzmacnia ryzyko recesji w strefie euro - część krajów wpadnie w nią już w zasadzie z pewnością - to przede wszystkim Włochy. "Szybkie rozprzestrzenianie się wirusa w Europie będzie powodem wejścia strefy euro w recesję na przełomie I i II kwartału (zobaczymy to w danych za II kwartał, a w części krajów już w I kwartale)" - uważa mBank. Według ekonomistów, nie należy oczekiwać też, że gospodarka szybko odbije, ich zdaniem aktywność gospodarcza będzie wracać do normalnego stanu powoli i stanie się to dopiero w drugiej połowie roku. Czyli ożywienie będzie raczej w kształcie litery "U" a nie "V".

Do tego doszedł właśnie drugi powód. Po fiasku rozmów krajów OPEC i Rosji dotyczących ograniczenia wydobycia ropy naftowej, Arabia Saudyjska postanowiła, że zwiększy wydobycie. To spowodowało krach na rynku tego surowca - w poniedziałek wczesnym rankiem notowania runęły o blisko 30 proc. Niskie ceny uderzą w część krajów produkujących ropę, w tym niekoniecznie w Rosję, która, jak zauważają eksperci mBanku, ma solidne rezerwy walutowe i nadwyżkę w budżecie. Oberwie Iran oraz sektor ropy z łupków w Stanach Zjednoczonych. Jeśli do tego dołożyć epidemię koronawirusa, która zaczyna być w USA coraz bardziej odczuwalna, to i w tym kraju "prawdopodobieństwo wejścia w recesję graniczy z pewnością" - pisze mBank.

Ekonomiści spodziewają się też, że w ślad za spowolnieniem gospodarczym w Polsce, zacznie też spadać inflacja. " Rewidujemy średnioroczną inflację z 3,8 do 3,2 proc., z ryzykiem w dół" - piszą.

Wcześniej na przykład bank Credit Agricole pisał o czarnym scenariuszu, który gdyby się ziścił, spowodowałby osłabienie wzrostu PKB w całym roku do zaledwie 1 proc.

Więcej o: