Wielka zmienność, niepewność i czasem paniczne reakcje na rynkach - w poniedziałek obserwujemy gigantyczną wyprzedaż wielu różnych aktywów. Inwestorzy i tak od tygodni byli poddenerwowani - obawy, że koronawirus przyniesienie globalne silne spowolnienie gospodarcze, a nawet recesję w największych gospodarkach świata, powodowały spadki.
Od wielu dni spadały między innymi notowania ropy naftowej. OPEC, kartel zrzeszający państwa - producentów ropy pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej, postanowił działać. W piątek odbyło się spotkanie OPEC z Rosją - współpraca w sprawie cen ropy na tej linii trwa od trzech lat - na którym kartel chciał dalszego cięcia wydobycia surowca. Zmniejszenie ropy dostępnej na rynku miałoby na celu podbicie jej notowań.
Rosja się jednak na to nie zgodziła, rozmowy zakończyły się fiaskiem, i w weekend Arabia Saudyjska uznała, że w takiej sytuacji powalczy o udział w rynku ropy, obniżając jej ceny. Powszechnie spodziewano się więc, że ta wojna cenowa sprawi, że w poniedziałek notowania surowca gwałtownie spadną. Ale spadek o 30 proc., najgłębszy od pierwszej wojny w Zatoce Perskiej z 1991 roku, wielu mocno zaskoczył. "To było szokujące" - mówi Zhang Chenfeng, jeden z handlujących ropą analityków z chińskiego funduszu, którego cytuje portal Bloomberg. "Nie ma co ukrywać, że za poniedziałkowym załamaniem na rynkach w dużej mierze stoją politycy. Tak silny ruch w dół na rynkach akcji nie miałby miejsca, gdyby nie załamanie na rynku ropy" - uważa Marek Rogalski z Domu Maklerskiego BOŚ. "Wielka polityka wkroczyła na rynki z dużym hukiem" - dodaje. Bo tania ropa może uderzyć nie tylko w gospodarki państw Bliskiego Wschodu, ale i w Stany Zjednoczone, które ostatnio mocno zwiększały wydobycie ropy z łupków.
Bo gwałtownie taniejąca ropa naftowa podtopiła rynki akcji. Solidną przecenę zaliczyły giełdy w Azji (Nikkei stracił ponad 5 proc., indeksy w Chinach po 3-4 proc., a w Australii o ponad 7 proc.), ale jeszcze gorzej zaczął się dzień notowań w Europie. Europejskie giełdy na początku sesji spadały o nawet 8 proc. - w tym niemiecki DAX i brytyjski FTSE100. Później ta wielka wyprzedaż akcji nieco się uspokoiła, ale w okolicach południa spadki nadal były solidne, w okolicach 6 proc. (w tym warszawski WIG20, który spadł do najniższego poziomu od 2009 roku), giełda we Włoszech - najmocniej zagrożonych gospodarczo przez koronawirusa - spadała o około 10 proc. Indeks spółek powiązanych z sektorem naftowym spadał w Europie najmocniej od 1997 roku, tracąc 14 proc.
Niestety na zamknięciu europejskiego handlu inwestorzy znów mocno sypnęli akcjami i dzień zakończył się spadkiem o prawie 8-proc. spadkami w Niemczech, w Wielkiej Brytanii i we Francji oraz aż 11-proc. przeceną we Włoszech. W Warszawie WiG20 spadł o ponad 7,9 proc.
Silne spadki na giełdach w Europie, 9 marca 2020, po godzinie 12:00 Źródło: investing.com
Mocny spadek niemieckiego indeksu DAX, 9 marca 2020, około 12:00. Źródło: investing.com
"Dzień jest absolutnie chaotyczny. Rynki finansowe zostały zaskoczone" - skomentował, cytowany przez portal Bloomberg, Eugene Kang, który zajmuje się handlowaniem m.in. rosyjskimi obligacjami rządowymi. "Szaleństwo to mało powiedziane" - mówi z kolei Chris Brankin, dyrektor biura maklerskiego TD Ameritrade z Singapuru, którego słowa przytacza Agencja Reutera.
Ogromnymi spadkami zaczęła też dzień giełda przy Wall Street. Główne amerykańskie indeksy na otwarciu spadały o 7 proc. Giełda zdecydowała się nawet wstrzymać notowania na 15 minut.
Po odwieszeniu, indeksy nadal mocno traciły, o 18:00 polskiego czasu spadki były na poziomie około 5-6 proc. Nie wiadomo, jak długo taka nerwowa reakcja inwestorów będzie się na rynkach akcji utrzymywać. Kluczowe mogą się okazać ewentualne stymulujące działania banków centralnych i polityków.
Rosyjski rubel oberwał wyraźnie w tej wojnie cenowej, w której Moskwa jest stroną - tracił do dolara nawet 8 proc. Spadły też kursy innych powiązanych z ropą walut, korona norweska była najniższa w historii. Osłabiał się dolar, w tym do złotego. Złoty tracił za to wobec euro i franka szwajcarskiego.
Inwestorzy uciekają z pieniędzmi do tak zwanych bezpiecznych przystani - na przykład japońskiego jena, franka, złota czy amerykańskich obligacji skarbowych. "Na rynkach nasila się ucieczka od ryzykownych aktywów w stronę złota i obligacji w obliczu rozprzestrzeniającego się po świecie wirusa. Krach na rynku ropy i początek wojny cenowej potęguje niepewność i zmienność. Póki nie zobaczymy skoordynowanych działa na polu fiskalnym i monetarnym trudno będzie o odbicie. W tym tygodniu decyzja o luzowaniu polityki EBC wydaje się przesądzona. Rynek będzie też uważnie śledził indeksy nastrojów konsumentów i biznesu" - pisze w komentarzu Bartosz Sawicki z TMS Brokers.
Coraz częściej pojawiają się też głosy, że recesja w niektórych krajach jest nieunikniona, tak zapewne stanie się we Włoszech, które są największym ogniskiem koronawirusa w Europie, a być może pociągną one za sobą w dół całą strefę euro.
To uderzy i w polską gospodarkę. mBank mocno ściął dziś swoją prognozę wzrostu PKB Polski na ten rok - do 1,6 proc. z 2,8 proc.