We wtorek 14 kwietnia do Polski dotarł wyjątkowy ładunek. An-225 Mrija, największy samolot transportowy świata, dostarczył blisko 100 ton ładunku z Chin. Maseczki i kombinezony niezbędne w szpitalach trafiły do kraju z pomocą kilku państwowych konglomeratów.
Podczas powitania samolotu na Lotnisku Chopina w Warszawie brylował przede wszystkim premier Mateusz Morawiecki. Osoba ministra aktywów państwowych Jacka Sasina (nadzoruje spółki Skarbu Państwa) zeszła na dalszy plan. Polityczne i gospodarcze kulisy akcji odsłania teraz "Rzeczpospolita".
- To miał być osobisty sukces premiera i jego ludzi. Dlatego zepchnięty na drugi plan został Jacek Sasin - wyjaśnia dziennikowi jeden z polityków PiS.
Jedną z firm odpowiedzialnych za transport był KGHM. Jak wyjaśnia gazeta, państwowa spółka wykorzystała swoje kontakty w Państwie Środka. Polska firma z Chińczykami interesy robi bowiem niemal od 23 lat.
- Bez tego "układu" niemożliwe byłoby kupienie takiego wolumenu środków - twierdzi informator gazety.
Ciekawa jest także kwestia kosztów transportu i finansowania samego zakupu środków ochrony bezpośredniej. Kancelaria Premiera i spółki zaangażowane w akcję twierdzą, że nie mogą ujawnić tajemnicy handlowej. KGHM tłumaczy, że obowiązek nabycia wyrobów medycznych w Chinach nałożył na nią premier. Szef rządu istotnie na mocy specustawy przyjętej w ramach zwalczania koronawirusa może wydawać polecenia firmom bez specjalnego uzasadniania swej decyzji.
Według nieoficjalnych ustaleń dziennika wydatki, które spółki poniosły na finansowanie zakupu, zostaną jednak pokryte przez Agencję Rezerw Materiałowych. A nad nią nadzór sprawuje Kancelaria Premiera.
Pytanie o koszty operacji może nie mieć sensu z jeszcze jednego powodu. Rząd w ustawie dotyczącej zwalczania skutków koronawirusa zaszył przepisy, które w praktyce pozwalają państwowym urzędnikom nie udzielać odpowiedzi na pytania zadawane w ramach dostępu do informacji publicznej.
- Od 31 marca 2020 r. żadna instytucja publiczna w Polsce nie musi odpowiadać na pytania. Jesteśmy skazani wyłącznie na oficjalny przekaz - czytamy w stanowisku Watchdog Polska, która zajmuje się m.in. monitoringiem wolności słowa wolność słowa,