Wśród przedsiębiorców zaczynają pojawiać się głosy, które krytykują poziom zamrożenia gospodarki, na jaki zdecydował się rząd. Wiele branż, np. turystyczna, zostało odciętych od przychodów z dnia na dzień. Dlatego też część prowadzących tego typu działalność rozważa złożenie pozwu wobec państwa.
O tym, że fala pozwów może zalać polskie sądy, świadczy ten złożony przez pełnomocników Radosława Jarmuły, przedsiębiorcy działającego m.in. w branży fitness. Prowadzi on w Polsce kluby amerykańskiej sieci Orangetheory Fitness. Domaga się od skarbu państwa pół miliona złotych. 274 tys. zł mają zrekompensować poniesione koszty, 184 tys. zł pokryć utracone zyski.
W rozmowie Gazeta.pl Jarmuła stwierdza, że zamrożenie gospodarki odbyło się bez odpowiedniej analizy sytuacji konkretnych przedsiębiorców. Kluby fitness, które prowadzi, funkcjonują bowiem zupełnie inaczej niż większość tego typu placówek. Klienci mogą ćwiczyć na indywidualnych stanowiskach w kameralnych grupach. Przepisy jednak rodzajów siłowni i klubów fitness nie rozróżniają - nakazują zamknięcie wszystkich.
Jarmuła pytany o powody złożenia pozwu wyjaśnia, że przed sądem będzie walczył o pokrycie strat wygenerowanych przez decyzje administracji publicznej.
- Jestem przekonany co do słuszności naszych argumentów opartych na jasnych przepisach wynikających wprost z Konstytucji RP oraz Kodeksu Cywilnego. Wierzę, że sąd przychyli się do naszego stanowiska, umożliwiając uzyskanie odszkodowania od Skarbu Państwa.
Przedsiębiorca tłumaczy, że jego kluby fitness od dwóch miesięcy, mocą decyzji rządu, są pozbawione możliwości świadczenia usług i zarabiania.
- W związku z tym, że nie możemy realizować zajęć dla klubowiczów w dotychczasowym formacie, zadecydowaliśmy o zawieszeniu pobierania opłat za członkostwo na czas zamknięcia. Utrzymujemy jednak zatrudnienie naszego zespołu, który tworzy nowe inicjatywy online dla naszych klubowiczów. Wierzymy, że dzięki temu będziemy mogli efektywnie wznowić działania po odmrożeniu sektora fitness.
Jarmuła zwraca uwagę na fakt, że kluby fitness i siłownie znacząco różnią się modelem działania. - Odmróźmy gospodarkę tak szybko, jak to możliwe i tak późno, jak będzie to konieczne. Istotne jest zrozumienie przez ustawodawcę, że zupełnie inne wyzwania mają takie marki jak nasza, która jako butikowy klub fitness prowadzi treningi w kameralnych grupach, gdzie każdy ma indywidualne stanowisko do ćwiczeń, dezynfekowane po każdym treningu. Z punktu widzenia kontroli sanitarnej, jako butikowy klub, już dziś jesteśmy w pełni gotowi do powrotu - stwierdza.
Wyjaśnia, że standardem w klubach Orangetheory Fitness są żele antybakteryjne, oczyszczacze powietrza w salach i konieczność czyszczenia przez ćwiczącego po treningu swojego indywidualnego stanowiska chusteczkami dezynfekującymi, co odbywa się pod nadzorem trenera. - Teraz, w czasach pandemii, jesteśmy w pełni gotowi, aby wprowadzić wszystkie niezbędne dodatkowe środki ostrożności, w oparciu o zalecenia Głównego Inspektora Sanitarnego - dodaje.
Przedsiębiorca przyznaje, że TUF Fitness złożyło wnioski o pomoc rządową w ramach tzw. tarczy antykryzysowej. - Niestety od Polskiego Funduszu Rozwoju dostaliśmy odpowiedź odmowną. W kwestii innych wniosków jeszcze nie mamy odpowiedzi - stwierdza przedsiębiorca. Dodaje jednak, że formy wsparcia, które jego firma mogłaby uzyskać, nie są współmierne do poniesionych kosztów. - Dlatego, w trosce o przyszłość marki i naszych pracowników, podjęliśmy ostateczną decyzję o wejściu na ścieżką sądową - wyjaśnia.
- To ważne, że rządzący zdają sobie sprawę z gospodarczej katastrofy, którą wywołała pandemia i podejmują kroki, by zapobiegać jej najbardziej dramatycznym skutkom. Jestem przekonany, że są takie branże, dla których środki pomocowe sformułowane w tarczach są wystarczające do tego, by przetrwać te trudne czasy. Ze smutkiem muszę przyznać, że tarcze nie odpowiadają jednak specyficznym potrzebom i warunkom branży fitness - wyjaśnia przedsiębiorca.
Dodaje, że powodem jest m.in. specyfika zatrudniania pracowników. Obowiązujące przepisy osłonowe nie są tak skuteczne, jak dla innych branż. - Pomimo tego, że zakazano nam działalności, pomoc nam oferowana jest taka sama jak dla branż, którym nie zawieszono działalności - dodaje z rozgoryczeniem Jarmuła.
Właściciel firmy prowadzącej kluby fitness zauważa też, że sport to nie tylko dbanie o wygląd i sylwetkę. - WHO jasno wskazuje aktywność fizyczną jako sposób na zadbanie o zdrowie fizyczne i psychiczne, wzmocnienie organizmu i budowanie odporności tak na co dzień, jak i w czasach pandemii. Długotrwała izolacja i brak ruchu niosą ze sobą ryzyko dla zdrowia pracowników; m. in. przyspieszone wystąpienie syndromu wypalenia zawodowego, większą zachorowalność na depresję, a to może przełożyć się w długofalowej perspektywie także na kolejne, realne straty dla gospodarki i przedsiębiorców - wyjaśnia Jarmuła w rozmowie z Gazeta.pl.
Czytaj też: Borys z PFR dla "GP": Znajdujemy się w największym kryzysie gospodarczym od 100 lat
- Mając to wszystko na względzie - jeżeli jesteśmy w stanie zapewnić ludziom bezpieczne warunki do uprawiania aktywności fizycznej pod okiem trenerów, sektor fitness powinien stać się jednym z kluczowych elementów planu odmrażania gospodarki - stwierdza.
W Gazeta.pl chcemy być dla Was pierwszym źródłem sprawdzonych informacji, ale też wsparciem i inspiracją w tych trudnych czasach. PRZECZYTAJ NASZĄ DEKLARACJĘ i weź udział w badaniu >>