Jacek Sasin, szef resortu nadzorującego państwowe spółki, powiedział, że kolejne tarcze antykryzysowe, nad którymi pracuje rząd, mogą być skierowane do większych firm. Minister przyznał jednocześnie w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną", że jedną ze spółek, która na pewno będzie wymagała specjalnego wsparcia, jest LOT.
Nadzorujący państwowych gigantów stwierdził, że bez wsparcia ze strony państwa niektóre przedsiębiorstwa są zagrożone bankructwem.
- Trzeba będzie przewidzieć rozwiązania ekstra, by linie nie upadły. Spółka dziś praktycznie nie zarabia, a przecież ponosi koszty wynagrodzenia załogi czy obsługi umów leasingowych. Tak więc pomoc dla LOT-u na pewno będzie musiała być znacząca - stwierdził wicepremier.
Sasin potwierdził tym samym swoje stanowisko sprzed tygodnia. - Rząd musi pomóc PLL LOT. Nie tylko musi, ale chce to zrobić - mówił wówczas w rozmowie w RMF FM minister aktywów państwowych.
Tomasz Fill, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, w rozmowie z dziennikiem przyznał, że trwają prace nad ustaleniem formy pomocy udzielonej LOT-owi. Przedstawiciel PFR, który jednocześnie zasiada w radze Polskiej Grupy Lotniczej, oficjalnego właściciela polskich linii, przyznaje, że koszty LOT-u są spore. Sięgają niemal 200 mln zł miesięcznie. Sporą część wydatków pochłaniają wynagrodzenia i raty leasingowe za samoloty.
Na udzielenie pomocy firmie zgodzić musi się Komisja Europejska. W kontekście gospodarczego wstrząsu wywołanego epidemią koronawirusa wydaje się to jednak formalnością. KE nie stanęła bowiem do tej pory na drodze innym rządom, które ratują swoich narodowych przewoźników.
Czytaj też: LOT i Wizz Air sprzedają już bilety. Linie lotnicze próbują wznowić działalność
Rząd Niemiec finansowy pakiet ratunkowy dla linii lotniczych Lufthansa zapowiedział już na początku miesiąca. "Der Spiegel" informował wówczas, że koncern zostanie wsparty 10 miliardami euro.