Branża turystyczna należy do tych segmentów gospodarki, które najbardziej cierpią z powodu licznych obostrzeń dotyczących ruchu lotniczego i przebywania poza granicami swojego kraju. Firmy turystyczne od dwóch miesięcy właściwie nie notują zysków, ponosząc przy tym cały czas koszty stałe. Naturalną, choć brutalną konsekwencją braku płynności finansowej, jest ograniczenie kosztów poprzez zwolnienia pracowników.
Jak informuje news.sky.com, największy na świecie międzynarodowy koncern turystyczny TUI Group ma w planach zmniejszenie kosztów ogólnych o 30 proc. W związku z restrukturyzacją pracę stracić może nawet 8 tys. pracowników w grupie.
Decyzja jest pochodną problemów finansowych, z jakimi zmaga się TUI na skutek kryzysu powstałego w wyniku pandemii COVID-19. W środę koncern poinformował, że odnotował 845,8 mln euro starty w pierwszej połowie 2020 roku. "Przemysł turystyczny przetrwał szereg wstrząsów makroekonomicznych w ciągu ostatnich dziesięcioleci; jednak pandemia COVID-19 jest niewątpliwie największym kryzysem, przed którym stanął" - poinformowano.
Firma może liczyć na pomoc ze strony niemieckiego rządu, który pożyczył jej 1,8 mld euro z zaznaczeniem, że muszą być one zwrócone do 2022 roku. To również skłoniło szefów TUI do redukcji kosztów.
Friedrich Joussen w wywiadzie dla jednej z niemieckich gazet stwierdził, że Majorka będzie pierwszym miejscem, które zostanie otwarte dla zagranicznych turystów. W miniony weekend hotele na Majorce otrzymały zgodę na otwarcie, częściowo funkcjonują bary i restauracje. Wyspa może powoli przygotowywać się do przyjęcia zagranicznych turystów. Na razie nie wiadomo jednak, kiedy linie lotnicze znów uruchomią połączenia w tym kierunku.
Inne miejsca gotowe na przybycie turystów to Grecja, Cypr, Bułgaria, Austria czy Dania.