Przyznanie zasiłku solidarnościowego zapowiadał na początku maja prezydent Andrzej Duda. Ma być to świadczenie przeznaczone dla wszystkich osób, które straciły pracę przez epidemię koronawirusa. Przez trzy miesiące osoby te mają otrzymywać 1200 zł netto. Zasiłek solidarnościowy miałby - według mediów - trafić tylko do tych osób, które nie mają prawa do zasiłku dla bezrobotnych, czyli np. dla zatrudnionych na umowach śmieciowych. O tym, że projekt jest już na zaawansowanym etapie, informowaliśmy na łamach next.gazeta.pl parę dni temu.
Zasiłek solidarnościowy ma przysługiwać najpóźniej od lipca, ale plan zakładał również termin czerwcowy. Jest on możliwy do dotrzymania, wynika z informacji, jakie zdobył "Fakt". Gazeta ustaliła, że prace są już na finiszu, a projekt ma niebawem trafić do Sejmu (po przyjęciu go 26 maja przez rząd).
Gazeta dotarła również do informacji, że wypłatą zasiłku ma zająć się Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Właśnie do ZUS bezrobotni będą musieli złożyć wniosek o przyznanie świadczenia. Nie będzie można zrobić tego jednak osobiście w urzędzie, ponieważ jedyną formą wnioskowania o zapomogę, będzie wypełnienie formularza przez internet. ZUS chce ponoć, by cały proces został zautomatyzowany. To właśnie brak automatyzacji sprawił, że środki z tarczy antykryzysowej nie trafiły jeszcze do wszystkich wnioskujących. Z kolei pieniądze z PFR trafiają do potrzebujących w ciągu kilku dni od złożenia dokumentów, dzięki komputeryzacji procesu.