Agencja S&P Global Ratings przewiduje, że linie lotnicze wrócą do dawnej formy dopiero w roku 2023. Zanim jednak to nastąpi, będą musiały przetrwać potężny spadek liczby pasażerów. Według prognoz w tym roku ma być ona niższa aż o 55 proc - donosiu portal Flight Global.
Powrót do dawnej formy zajmie branży lotniczej znacznie więcej czasu niż po atakach z 11 września, pandemii SARS z 2003 roku czy globalnym kryzysie finansowym z lat 2008-2009 - czytamy w dokumencie.
Przewidywania ekspertek, które stworzyły raport S&P, obciążone są wieloma czynnikami ryzyka. Tempo powrotu do korzystania z linii lotniczych zależeć będzie od wielu czynników, których nie sposób do końca przewidzieć.
Czytaj też: LOT od 1 czerwca wznawia loty krajowe. Będą ograniczenia. Miejsca zajmowane "w szachownicę"
Przywrócenie ruchu lotniczego będzie zależeć od tempa odwracania granic, wydajności linii lotniczych, popytu wśród pasażerów oraz ekonomicznych skutków pandemii koronawirusa - stwierdza S&P.
Tempo powrotu branży lotniczej do dawnej formy powstrzyma też rosnąca popularność e-konferencji. Podróże służbowe mogą bowiem okazać się mniej popularne - chociażby przez oszczędności.
Dla linii lotniczych jest jednak światełko w tunelu. Kiedy ryzyko zdrowotne podróży ustanie, branża ma szansę wrócić na dawną ścieżkę rozwoju. A ta zakładała dynamiczny wzrost wynoszący od 4 do 5 proc. rocznie. Zanim to jednak nastąpi, linie lotnicze muszą przetrwać kilkadziesiąt chudych miesięcy.
Według IATA, Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych, spadek przychodów firm w roku 2020 może wynieść 300 mld dol.