Jak podaje VRT, przez dwa miesiące dzielnice czerwonych latarni w Belgii świeciły pustkami. W tym czasie grupa ekspertów (razem z przedstawicielami branży seksualnej) przygotowała wytyczne dla pracowników, które zagwarantują bezpieczeństwo zarówno im, jak i ich klientom.
Chociaż prostytutki już od następnego poniedziałku będą mogły wrócić do pracy np. w Antwerpii, to większość lokali pozostaje zamkniętych. - Wielu pracowników seksualnych obawia się ryzyka zakażenia. Inni odczuwają ulgę w związku z powrotem, ponieważ części nie objęły środki wsparcia finansowego związanego z epidemią - powiedziała Wendy Gabriëls z organizacji Violett.
Zgodnie z wytycznymi przed wejściem do lokalu każdy klient musi zdezynfekować ręce lub umyć je wodą z mydłem. Prostytutki oraz klienci muszą mieć przez cały czas założone maseczki - w związku z tym niedozwolone jest także całowanie. Wyjątek zasłaniania ust nie ma zastosowania jedynie podczas seksu oralnego. Pracownicy seksualni i ich klienci powinni wziąć prysznic przed i po wizycie. Na materace w łóżkach nakładane mają być specjalne pokrowce wymieniane po każdym kliencie. Osoby, które mają objawy choroby, nie będą przyjmowane. Pracownicy seksualni nie mogą jednak liczyć na testy, chyba że pojawią się u nich objawy zakażenia.
Jak podaje Bloomberg, na epidemii koronawirusa chce skorzystać również Amsterdam, który planuje "porządki" w dzielnicy czerwonych latarń. Burmistrz tego miasta Femke Halsema opracowała nawet plan, który ma przywrócić mieszkańcom stare centrum Amsterdamu. Przed epidemią w dzielnicy tej pokoje wynajmowali najczęściej turyści, a ci zniknęli wraz z początkiem pandemii. Władze miasta chcą ograniczyć zezwolenia wydawane sklepom z pamiątkami, marihuaną czy domom publicznym, które mają zostać zastąpione przez sklepy, apteki i restauracje oraz siedziby lokalnych przedsiębiorstw.
Kluczowym elementem tego planu jest zachęcenie właścicieli domów publicznych do przeniesienia swoich działalności poza centrum miasta. Władze mogłyby również wykupić takie lokale i wynająć je na inne cele. Niektórzy właściciele domów publicznych rozważają taką możliwość, ponieważ pandemia mocno uderzyła w biznes seksualny w Belgii. Wiele pochodzących z zagranicy prostytutek wyjechało lub pracuje nielegalnie. Na dodatek według ekonomistów domy publiczne wygenerują do września zaledwie 30 proc. normalnych dochodów.