Zarobki w państwowych spółkach to jeden z najbardziej gorących tematów kampanii. Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, zarzucił bowiem rządowi, że zarobki w niektórych państwowych spółkach są zbyt wysokie. Wskazał tu m.in. Centralny Port Komunikacyjny.
W odpowiedzi na te zarzuty Marcin Horała, wiceminister infrastruktury, a jednocześnie pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego ujawnił zarówno swoje zarobki, jak i te wypłacane zarządowi spółki.
- Jak dobrze pamiętam, ostatni przelew to było 8 tys. złotych - wyjaśnił w rozmowie z TVN24, odpowiadając na pytanie o swoją rządową pensję.
Horała wyjawił też zarobki prezesa CPK. Przyznał, że otrzymuje on przelew w wysokości 32-32 tys. zł. Zaraz jednak stwierdził, że dzisiejsza opozycja płaciłaby za pracę więcej.
- Generalnie prezesi CPK zarabiają mniej, niż zarabialiby za rządów Platformy - podkreślił Horała. W skali przedsięwzięcia inwestycyjnego, którego nakłady mogą sięgnąć mld złotych, nakłady na pensje zarządu wynoszą 0,000... - argumentował polityk PiS.
Wcześniej Marcin Horała odnosił się do zarobków w innej państwowej spółce związanej z lotnictwem. Związkowcy PLL LOT zarzucili bowiem zarządowi, że ten cięcia pensji planuje jedynie wśród szeregowych pracowników.
Wiem, bo współpracuję, że członkowie zarządu LOT-u pracują ostatnio prawie 24 godziny na dobę i nieraz w środku nocy wymieniamy się mailami i telefonami. Jest to trochę inna sytuacja od kogoś, kto jest na postojowym i nie pracuje - stwierdził Horała w Radiu ZET.