Czy słowa o LBGT, które przedstawiciele władzy, w tym prezydent Andrzej Duda , wypowiedzieli podczas kampanii wyborczej, będą jedną z przyczyn odebrania Polsce części pieniędzy? W połowie czerwca, Przemysław Czarnek, poseł Prawa i Sprawiedliwości o społeczności LGBT stwierdził w połowie czerwca: "przestańmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym". Prezydent Andrzej Duda podczas wyborczego wiecu w Brzegu o LGBT mówił jako o "neobolszewizmie".
Według dziennika "The Guardian" to oburzenie, jakie wywołała fala wypowiedzi polityków obozu władzy, grozi wykolejeniem pierwotnego planu podziału unijnych pieniędzy.
Według wstępnych propozycji Komisji Europejskiej Polska miała być jednym z największych beneficjentów unijnej pomocy dla państw w ramach zwalczania ekonomicznych skutków epidemii koronawirusa. Do naszego kraju miało popłynąć łącznie 37 mld euro dotacji. Nie jest to jednak takie pewne.
- Polska drwi z naszych wartości i ma za to zostać nagrodzona. To niedopuszczalne - stwierdził jeden dyplomatów cytowany przez dziennik.
- Polska zdeptała praworządność, unika odpowiedzialności w kwestiach klimatycznych, nie wykazuje się solidarnością w kwestiach migracji, drwi z określenia unii jako wspólnoty wartości, w Unii widzi tylko pieniądze - dodaje unijny polityk.
Rozmówca brytyjskiego dziennika przyznaje, że nie rozumie, dlaczego to do naszego kraju mają trafić największe środki. - Trudno to zrozumieć i zaakceptować biorąc pod uwagę fakt, że sytuacja w Polsce nigdy nie zbliżyła się do tego, co oglądaliśmy we Włoszech i Hiszpanii - dodaje.
O sposobie dzielenia pieniędzy z nowego unijnego funduszu przywódcy będą rozmawiać 17 lipca, podczas pierwszego od lutego szczytu. Kwestia Polski może być poruszana w kontekście osób reprezentujących LGBT.
- Mówimy o kraju, którego prezydent stara się o reelekcję, obiecując wprowadzenie stref wolnych od gejów. To niepokojące, że UE nie może znaleźć sposobu na poradzenie sobie z tą sytuacją" - podsumowuje rozmówca "Guardiana".
Czytaj też: Niemieckie media o Polsce. "Wybory w podzielonym kraju", "gorzki wynik dla PiS"
Komisja Europejska łącznie chce przeznaczyć na pomoc 750 miliardów euro, z czego 500 miliardów euro ma być w formie bezzwrotnej pomocy a 250 miliardów euro w formie niskooprocentowanych pożyczek. Warto podkreślić, że na razie te kwoty to jedynie propozycja KE. Ostateczny kształt funduszu odbudowy będzie zależał od wyniku negocjacji między krajami członkowskimi, a wśród nich są głębokie podziały.