Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa, tej epidemii i to jest dobre podejście, bo on jest w odwrocie. Już teraz nie trzeba się go bać. Trzeba pójść na wybory tłumnie 12 lipca. Wszyscy, zwłaszcza seniorzy, nie obawiajmy się. Idźmy na wybory
- przekonywał w środę na wiecu w Tomaszowie Lubelskim premier Mateusz Morawiecki. Słowa te u wielu Polaków wywołały konsternację. Nie były jednak jednorazowym zaskoczeniem.
Coraz mniej w trendzie jest zachorowań, zgonów jeszcze mniej. To już jest teraz choroba, można powiedzieć, jak inne. Nie bójmy się zatem pójść do tej drugiej tury, zachęcam wszystkich mieszkańców waszego powiatu, bo nie wszyscy poszli tak tłumnie jak poprzednio, może się niektórzy niepokoili
- mówił z kolei Morawiecki w czwartek w Wysokiem Mazowieckiem.
To oczywiście szlachetne ze strony premiera, że apeluje o udział w wyborach. Problem w tym, że wygląda na to, że jednocześnie nagina rzeczywistość. Liczba zakażeń w ostatnich dniach i tygodniach wcale wyraźnie nie spada.
Owszem, mieliśmy w ostatnich kilkunastu dniach okres, w którym liczba nowych przypadków oscylowała zwykle bardziej wokół ok. 300 niż 400 (choć 1 i 2 lipca zakażeń było ok. 370-380). Trudno jednak na podstawie danych wyciągać wniosek, że epidemia "jest w odwrocie", jak przekonuje premier. Podobnie jeśli chodzi o liczbę zgonów, których zwykle jest kilkanaście dziennie.
Trudno w statystykach zauważyć znaczącą różnicę pomiędzy momentem, w których premier przekonuje, że epidemia jest w odwrocie, a tym, gdy oznajmiał, że epidemia to "egzamin z dojrzałości, który wszyscy przeżywamy i robimy to w szczególności dla osób starszych".
Te słowa padły 20 marca, gdy Morawiecki ogłaszał stan epidemii. Stan, który przecież nie został odwołany. Był on ogłaszany, gdy w Polsce było 419 aktywnych przypadków zakażenia i 5 zgonów. Dziś mamy ok. 11,5 tys. aktywnych przypadków (łącznie od wybuchu epidemii zdiagnozowano ponad 35 tys. zakażeń). Zmarło blisko 1,5 tys. osób, z czego 80 proc. w grupie wiekowej 60+.
Dbajmy o naszych seniorów, o babcie, dziadków, mamy, ojców. Nie można tak mówić, że oni są niefrasobliwi. Oni naprawdę są najbardziej narażeni na skutki koronawirusa
- apelował z kolei premier Morawiecki 21 kwietnia podczas facebookowej sesji Q&A. Tego dnia i przez dziesięć wcześniejszych wykryto łącznie ok. 3,9 tys. przypadków zakażeń. 1 lipca i dziesięć dni wcześniej nowych zakażeń było ok. 3150. To spadek o 19 proc. Czy oznacza on jednak, że koronawirusa - jak przekonuje premier - "nie należy się już bać"?
Entuzjazmu Morawieckiego z efektów walki z epidemią nie podzielają epidemiolodzy i lekarze.
Nie rozumiem, w czerwcu miałem na oddziale największy ruch od początku całego zamieszania w marcu. Wybory i polityka to w mojej opinii jedyne uzasadnienie
- pisze na Twitterze lekarz rezydent Jakub Kosikowski ze szpitala w Puławach.
Nic nie wskazuje, aby wirus był w odwrocie. Politycy często mówią to, czego ludzie oczekują, ale odradzam bagatelizowanie pandemii, która jest nie tylko wyzwaniem dla medycyny i nauki, ale testem charakterów i odpowiedzialności
- ostrzega z kolei dr Paweł Grzesiowski z Centrum Medycyny Zapobiegawczej i Rehabilitacji w Warszawie.
W TOK FM słowa Morawieckiego krytykowała Dorota Gardias - przewodnicząca Forum Związków Zawodowych, pielęgniarka.
Rząd PiS pilnuje teraz swoich partykularnych interesów i dba tylko o to, żeby ich kandydat wygrał. Dlatego nie możemy ulegać manipulacjom w sprawie epidemii. Premier Morawiecki zaklina rzeczywistość, mówiąc o "epidemii w odwrocie"
- mówiła Gardias.
Dane wskazują, że to wśród seniorów prezydent Andrzej Duda ma największe rezerwy, jeśli chodzi o potencjalny elektorat w drugiej turze. Premier Mateusz Morawiecki zdaje sobie z tego sprawę. 28 czerwca do urn poszło ok. 56 proc. osób w wieku 60 lat i więcej. To sporo poniżej ogólnej frekwencji, która wyniosła ok. 64,5 proc.
Dodatkowo, w gronie emerytów i rencistów - jak wynikało z powyborczego sondażu IPSOS - prezydent Duda zgarnął dwukrotnie więcej głosów niż Rafał Trzaskowski. Mobilizacja najstarszego elektoratu może więc przesądzić o drugiej kadencji dla obecnej głowy państwa.
Należy pamiętać, że emeryci nie muszą zjawiać się osobiście 12 lipca w lokalu wyborczym, aby oddać głos na swojego kandydata. Do piątku 3 lipca włącznie możliwe jest złożenie w swoim urzędzie miasta czy gminy wniosku o sporządzenie aktu pełnomocnictwa do głosowania. A warto przypomnieć, że w jednej z niedawnych tarcz antykryzysowych przegłosowano obniżenie progu wiekowego dla osoby, która może wnioskować o ustanowienie swojego pełnomocnika, z 75 do 60 lat. Głosować przez pełnomocnika mogą także osoby posiadające orzeczenie o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności.
Akt pełnomocnictwa do głosowania wystawiony przed pierwszą turą wyborów jest ważny również w drugiej. Niestety, nie jest już możliwe zawnioskowanie o udział w głosowaniu drogą korespondencyjną.
Jednocześnie wszystko wskazuje na to, że Ministerstwo Zdrowia postara się, aby najstarsze osoby nie musiały długo czekać w ogonku w lokalu wyborczym (czy przed nim, co np. w przypadku upału może być niebezpieczne). Wiceszef resortu Janusz Cieszyński poinformował w czwartek, że osoby po 60. roku życia, podobnie jak osoby niepełnosprawne, kobiety w ciąży i osoby z dzieckiem do 3. roku życia, będą mogły 12 lipca głosować bez kolejki.