Prezes Kross: Wciąż czekamy na wsparcie. Firmy zagraniczne je dostały i zachowują się agresywnie

Robert Kędzierski
Epidemia koronawirusa sprawiła, że sezon dla firm z branży rowerowej zaczął się dramatycznie. Marzec przyniósł jedynie 30 proc. zeszłorocznej sprzedaży - wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl Zbigniew Sosnowski, założyciel i prezes spółki Kross. Jak jego firma zawalczyła o swój biznes w nowych czasach? Między innymi tworząc nową platformę, umożliwiającą wypożyczanie rowerów.

Dla branży rowerowej epidemia koronawirusa przyszła w najgorszym z możliwych momentów. Marzec i kwiecień to pierwsze z kluczowych dla całego sezonu miesięcy, czas, w którym Polacy tradycyjnie kupują nowe rowery.

W tym roku zostaliśmy jednak w domach, co dla wielu firm - producentów rowerów również - oznaczało spore straty. Jak z dramatyczną sytuacją poradził sobie Kross, największy w Polsce producent? Gdzie firma widzi potencjał na wzrost, co musi się zmienić, by Polacy chętniej przesiedli się z samochodów na dwa kółka? Spytałem o to twórcę marki Kross.

Kross ma za sobą ciężki okres. Epidemia koronawirusa uderzyła w całą branżę. Jak pan wspomina pierwsze miesiące pandemii

Zbigniew Sosnowski, założyciel i prezes firmy Kross. Dzisiejsza perspektywa jest oczywiście już zupełnie inna niż to, co obserwowaliśmy na początku marca. Widzieliśmy, że coś dzieje się w Chinach już w lutym, marzec był tego konsekwencją. I był dla branży rowerowej bardzo dramatyczny. Zapowiadało się na prawdziwą katastrofę – marzec, kwiecień, maj, czerwiec to kluczowe miesiące dla całej branży. A poziom sprzedaży spadł do 30 proc. W kwietniu był niewiele lepszy, bo wyniósł 30-35 proc. Przyznam, że wtedy sytuacja wydała się katastrofalna.

Dotknęło to pana firmę bezpośrednio? Część pracowników straciła pracę?

Dla nas ten moment był bardzo trudny, musieliśmy podejmować niełatwe decyzje, ale podejmowaliśmy je na podstawie danych, które wówczas mieliśmy. Kross należy do Polskiego Stowarzyszenia Rowerowego, dzięki czemu mieliśmy doskonały obraz tego, jak wygląda sytuacja w całej branży. I docierały do nas fatalne dane. Najgorsze nie było to, co się wtedy działo, tylko niepewność, co będzie pojutrze. Nie dało się porównać tej sytuacji do żadnego innego wydarzenia gospodarczego w historii Krossa, który w sierpniu będzie obchodził 30-lecie. Dla nas była to rzecz nowa i trudna.

Branża się wystraszyła?

W Kross decyzje podejmujemy szybko i wtedy podejmowaliśmy je na podstawie konkretnych wydarzeń i danych, które były fatalne. Podobne kroki podjęły inne firmy z branży rowerowej. Dla nas niepewność, brak perspektywy, były jednoznaczne.

Ale firma przetrwała. Jak sobie radziliście?

Ani na chwilę nie przerwaliśmy produkcji, dostarczając rowery do magazynów, bo sklepy nie chciały ich odbierać. Dopiero maj pokazał odbicie - zrealizowaliśmy 120 proc. planu sprzedaży. Ten wynik powtórzył się w czerwcu. Z nadzieją patrzymy więc na lipiec i sierpień.

Czy najgorsze Kross ma za sobą?

Niepewność wciąż nam towarzyszy. Nie wiemy, czy to odbicie, które nastąpiło w sprzedaży, jest chwilowe, czy potwierdzi trend. W środowisku zdania są podzielone, my uważamy, że Polacy coraz chętniej przesiadają się na rowery, można wręcz powiedzieć, że w Polsce zaczęła się rowerowa rewolucja. Rower to bezpieczny środek komunikacji, dzięki któremu możemy sprawnie i bezpiecznie dojechać do pracy albo aktywnie wypoczywać. Widzimy, że jest nowa grupa klientów, która kiedyś w ogóle by na rower pewnie nie wsiadła, a dziś zaczyna je doceniać. I to jest jedno ze źródeł spodziewanego przez nas wzrostu.

Czyli dostrzega pan nie tylko możliwość odrobienia strat, ale i wzrostów?

Dla branży rowerowej otworzyły się nowe perspektywy, nowe szanse, przy okazji dla Kross otworzyły się nowe rynki, np. zagraniczne, jak Dania, Portugalia, a nawet Australia.  

A co ten rozwój blokuje?

Trzy obszary. Pierwszy dotyczy bezpieczeństwa - nie wszędzie mamy ścieżki rowerowe, często trzeba jechać po zwykłej drodze. Ważna jest też zmiana kwestii kultury i to zarówno wśród kierowców jak i rowerzystów. Wszyscy powinni poruszać się w sposób bezpieczny. To, co nas różni od Zachodu, to negatywny stosunek kierowców do rowerzystów, którzy często traktowani są jak przeszkoda. Jazda na rowerze np. w Holandii jest o wiele bezpieczniejsza. W Polsce to się na szczęście zmienia, ale jest jeszcze wiele do zrobienia.

Drugi próg to infrastruktura. Ścieżki rowerowe nie są wszędzie przygotowane do tego, by rower zastąpił samochód. Jeśli tego chcemy, to powinniśmy budować dwupasmowe ścieżki rowerowe, a nie wąskie, na których trudno sprawnie i bezpiecznie się wyminąć.

Trzecia sprawa to edukacja. Polacy nie wiedzą do końca, czym jest na przykład rower elektryczny, mylą go ze skuterem. Nie wiedzą, że napęd elektryczny tylko wspomaga, a nie zastępuje siłę ludzkich mięśni. Potrzebujemy więc szerszej edukacji dotyczącej tego, jakie pozytywne efekty, na przykład dla zdrowia, daje nam jazda na rowerze.



Na Zachodzie wygląda to nieco inaczej.

Oczywiście. Najlepszym przykładem tego, jak powinna wyglądać infrastruktura rowerowa, jest Holandia, z którą czujemy się związani, bo kilka lat temu dokonaliśmy akwizycji spółki produkującej rowery elektryczne.

Chcemy, by Polska stała się taką Holandią. Mocno pracujemy nad tym, by docierać do samorządów i wskazywać te różnice w możliwościach, jakie na Zachodzie mają rowerzyści. I oczywiście w ciągu ostatnich lat w Polsce wydarzyło się w tym względzie bardzo wiele dobrego, ale wciąż oferta dla rowerzystów jest zbyt skromna względem trendów, które tam dostrzegamy.

Rozmawiamy na ten temat z wieloma środowiskami, między innymi z przedstawicielami ministerstw - zdrowia, infrastruktury, rozwoju - i apelujemy, by ten trend zwiększonego zainteresowania rowerami, który w ostatnim czasie dostrzegamy, wzmacniać i utrwalić. To idealny moment, znacznie łatwiej, skuteczniej i taniej to zrobić teraz. I spotykamy się z pozytywną reakcją, możemy się więc spodziewać rosnącego wsparcia dla idei przesiadania się Polaków na rowery.

Polacy są często ponad miarę przywiązani do samochodów. Mogliby częściej przesiadać się na rower?

Polaków warto przekonywać do rowerów, również do rowerów elektrycznych, które mogą pełnić rolę drugiego samochodu. Można dzięki nim pokonać krótkie odcinki szybciej niż samochodem, a przy tym nie męcząc się. Dziś centra miast znów są zatłoczone, to świetny moment, by rower, w tym rower elektryczny, stał się popularnym i bezpiecznym środkiem do pokonywania krótkich tras.

Jakie macie państwo pomysły na wyjście z kryzysu?

Śledzimy trendy, ale także staramy się je wyprzedzać, jak na innowacyjną markę, która ma największy udział w rynku, przystało. Jednym z naszych nowych pomysłów jest platforma Kross Rental. To oferta najmu rowerów kierowana do firm, które mogą na zasadzie benefitu zapewnić swoim pracownikom rower jako bezpieczny środek transportu. Podobnie jak w przypadku wynajmowania samochodów, co jest przecież szeroko stosowanym rozwiązaniem, przedsiębiorca nie musi się wiązać, brać na siebie kwestii sprzedaży później tych użytkowanych rowerów czy ich napraw. My to wszystko bierzemy na siebie i przyznam, że po ogłoszeniu tego projektu spotkaliśmy się ze sporym zainteresowaniem. Po kilkunastu dniach od startu tej usługi mamy już kilkadziesiąt zgłoszeń od firm zainteresowanych tym rozwiązaniem.

Dzisiaj na rowerze można, dzięki dobraniu odpowiedniej odzieży, poruszać się nawet w warunkach jesienno-zimowych. Znam wielu rowerzystów, którzy jeżdżą do Świąt Bożego Narodzenia. Zimy są łagodne, dlatego to rozwiązanie jest jeszcze korzystniejsze.

Czytaj też: Rowery zyskały w czasie pandemii. GUS potwierdza jedno: ich produkcja wzrosła o kilkadziesiąt procent

Porozmawiajmy o tarczy antykryzysowej. Czy wedle pana działa?

Tarcza antykryzysowa dla małych i średnich firm to wielka rzecz, pomoc zrealizowana została szybko. Niestety w przypadku dużych przedsiębiorstw sytuacja wygląda inaczej. Na dzisiaj Kross otrzymał wparcie w kwestii wynagrodzeń – 40 proc. dopłat w okresie trzech miesięcy.

Jeśli chodzi o wsparcie z Państwowego Funduszu Rozwoju, to dopiero pod koniec czerwca można było złożyć wniosek, co uczyniliśmy i czekamy. Mamy nadzieję, że PFR będzie szybko wspierał duże przedsiębiorstwa. Wiem, że rząd ma za sobą długą dyskusję z UE na ten temat.

Niektóre firmy wciąż czekają na jeszcze większe wsparcie?

Duże przedsiębiorstwa nadal na to wsparcie czekają. A widzimy już, że firmy zagraniczne, które otrzymały już takie wsparcie od swoich rządów, wykorzystują tę przewagę i agresywnie zachowują się na rynku polskim oraz na zagranicznych, gdzie my umocniliśmy naszą pozycję eksportową. I dlatego zależy nam na tym, by zapowiedziana pomoc nadeszła jak najszybciej. Wzrosty, który planujemy, są w dużym stopniu od tego uzależnione. Mam nadzieję, że to kwestia dni, mam pewność, że to wsparcie pomoże nam być aktywnym na rynkach zagranicznych.

Tego typu wsparcie wzmacnia proces niezwykle ważny, który i my przeprowadziliśmy, czyli akwizycję zachodnich marek. Namawiam do tego wszystkich polskich przedsiębiorców, bo to ułatwia budowanie pozycji. Na rynku holenderskim lokalna marka jest postrzegana inaczej niż polska marka, dlatego trzeba wykorzystać szansę na przejęcia innych firm i pokonywać w ten sposób bariery, zdobywać coraz większe udziały.

Zobacz wideo Chodnik nie jest miejscem dla rowerów
Więcej o: