Onet.pl opisuje historię osób, które przez kilka miesięcy nie otrzymywały należnych świadczeń i to mimo wielokrotnego upominania się o nie poprzez dzwonienie na infolinię, składanie pism czy zapytania drogą internetową. Sytuacja jest o tyle poważna, że wiele osób pozostaje bez zasiłku od połowy kwietnia.
Bohaterowie artykułu opowiadają, że z powodu opóźnień znaleźli się "w spirali zadłużenia", w wielu przypadkach ich sytuacja finansowa jest bardzo zła. Pracownicy ZUS-u najczęściej tłumaczyli im, że opóźnienia wynikają z epidemii koronawirusa oraz większej liczbie wniosków, a na pieniądze trzeba po prostu cierpliwe czekać.
- Mogę powiedzieć, że jest mi przykro, że doszło do takiej sytuacji i przeprosić - mówił rzecznik ZUS Paweł Żebrakowski w materiale programu "Uwaga" na antenie TVN, w którym również był poruszony opóźnień w wypłacie świadczeń dla osób będących w ciąży. - Co ja mam zrobić, będąc w dziewiątym miesiącu ciąży, od trzech miesięcy nie mając pieniędzy, mając dziecko na utrzymaniu? - pytała się jedna z nich.
ZUS tłumaczy, że opóźnienia mogą wynikać z powodu nadmiaru wniosków i dotyczą pojedynczych przypadków. Jak zaznacza rzecznik ZUS-u, to pierwsza taka sytuacji w 85-letniej historii Zakładu. Według szacunków 85 proc. wniosków zostało już rozpatrzonych, a wśród pozostałych wniosków termin rozpatrzenia jeszcze nie minął.
W całą sprawę zaangażował się także RPO, który zwrócił się do ZUS-u z wyjaśnieniami, pytając się o to, jakie środki zostaną wprowadzone w celu wyeliminowania tego typu przypadków. "W ostatnim czasie znacznie wrosła liczba wniosków kierowanych do Rzecznika Praw Obywatelskich ze skargami na kilkumiesięczne oczekiwanie na wypłatę przez ZUS świadczeń z ubezpieczenia chorobowego, w tym zwłaszcza zasiłków chorobowych i zasiłków macierzyńskich" - zaznaczył RPO na początku tego tygodnia.
Rzecznik zwrócił również uwagę na bardzo ważny fakt. Z treści specustawy z 2 marca 2020 roku wynika, że poszkodowane osoby nie mogą liczyć na odsetek od opóźnień w czasie stanu epidemii bądź zagrożenia epidemicznego lub na 30 dni po jego zakończeniu.