Jak wynika z najnowszych danych Eurostatu, czyli europejskiego urzędu statystycznego, w czerwcu ceny w Polsce były o 3,8 proc. wyższe niż rok temu. Tym samym był to kolejny miesiąc, w którym Polska mogła "pochwalić się" najwyższą inflacją spośród wszystkich krajów Unii.
W czerwcu na kolejnych miejscach zestawienia krajów z najwyższą inflacją znalazły się Czechy, Węgry i Rumunia, z kolejno 3,4-, 2,9- oraz 2,2-procentowym wzrostem cen rok do roku. Średnia dla całej Unii Europejskiej wyniosła 0,8 proc.
Inflacja w Polsce już od dłuższego czasu wyróżnia się na tle krajów Unii Europejskiej. Od początku roku nie schodzimy z symbolicznego unijnego podium jeśli chodzi o tempo wzrostu cen, a od lutego włącznie zajmujemy pierwsze lub drugie miejsce.
Porównanie inflacji HICP (tj. według metodologii Eurostatu) w Polsce w średnio w UE
Metodologia Eurostatu nieco różni się od tej stosowanej przez polski Główny Urząd Statystyczny (nieco inny skład tzw. koszyka inflacyjnego i inne proporcje poszczególnych towarów i usług w nim).
Według czerwcowych danych GUS, inflacja CPI w Polsce wyniosła 3,3 proc. Był to zaskakująco wysoki odczyt, bowiem ekonomiści raczej zakładali, że wzrost cen w Polsce będzie hamował (w maju inflacja wyniosła 2,9 proc.).
W dodatku, w czerwcu najwyższa od blisko 19 lat była także inflacja bazowa, czyli nieuwzględniająca m.in. cen żywności i energii. Te ceny są m.in. najbardziej zmienne i zależne np. od warunków pogodowych czy decyzji administracyjnych - pomijając je, łatwiej można zauważyć bardziej długo- czy średnioterminowe trendy związane np. z sytuacją gospodarczą czy sytuacją na rynku pracy.
W podobnym ujęciu, tj. po wykluczeniu cen żywności, energii oraz alkoholu i wyrobów tytoniowych, inflacja w Polsce także była w czerwcu najwyższa w całej Europie. Wyniosła 4,9 proc. wobec średnich 1,5 proc. dla całej Unii. W drugim pod tym względem kraju - Czechach - tak mierzona inflacja bazowa wyniosła w czerwcu 3,2 proc.
Zarówno za wzrost "pełnej" inflacji, jak i inflacji bazowej w Polsce, odpowiada w znacznej mierze bardzo wysoki wzrost cen usług (np. kosmetycznych, fryzjerskich, lekarskich, wywóz śmieci itd.).
Ma to kilka przyczyn. Po pierwsze, już przed lockdownem ceny usług mocno rosły ze względu na wzrost płacy minimalnej i ogólnego poziomu wynagrodzeń w gospodarce. Po drugie, wielu przedsiębiorców wobec solidnego popytu na ich usługi stara się obecnie nadrobić straty z okresu lockdownu, windując ceny. Po trzecie, koszty związane z wymogami zachowaniami bezpieczeństwa sanitarnego są uwzględniane w cenach - tj. przedsiębiorcy przerzucają ten koszt na klientów. W końcu po czwarte, część cen rośnie z powodu zmian prawnych, które wymuszają podnoszenie cen. Tu najlepszy przykład to wywóz śmieci, który przez rok średnio podrożał w Polsce o ponad 50 proc.
Skala wzrostu cen usług w Polsce jest zdecydowanie najwyższa w Europie. To właśnie one w czerwcu w znacznej mierze sprawiły, że nasza inflacja bardzo odbiegała od tej notowanej w większości innych krajów UE. Według najnowszych danych Eurostatu, w czerwcu usługi podrożały w Polsce o 9,2 proc. rok do roku. Dla porównania, w drugiej pod tym względem Litwie zanotowano wzrost cen usług raptem o 4,8 proc. rok do roku. Średnia dla krajów Unii wyniosła 1,9 proc.
Według prognoz większości ekonomistów w Polsce, inflacja CPI (czyli "GUS-owska") w 2020 r. powinna oscylować wokół 3-3,3 proc. W 2021 r. powinna spaść w okolice lub poniżej celu inflacyjnego NBP (tj. 2,5 proc.).