Jak podał GUS, w czerwcu stopa bezrobocia zarejestrowanego wzrosła do 6,1 proc. To trzeci z rządu miesiąc wzrostu tego wskaźnika. Między styczniem a marcem bezrobocie utrzymywało się na poziomie 5,4-5,5 proc. (a w drugiej połowie ubiegłego roku jeszcze niżej), potem zaczęło rosnąć - do 5,8 proc. w kwietniu i 6,0 proc. w maju.
Jest to zatem powolny wzrost. Według niektórych ekonomistów zaskakująco powolny - tak w krótkim twitterowym komentarzu określają go na przykład eksperci Pekao SA.
Ich zdaniem, z jednej strony jest to efekt "chomikowania" pracy w polskich firmach, z drugiej - pomóc mogły rządowe programy związane ze zwalczaniem skutków koronakryzysu, w tym dodatek solidarnościowy.
Niedawno, 13 lipca, prezes ZUS Gertruda Uścińska informowała, że wpłynęło blisko 89 tysięcy wniosków, a Zakład wypłacił dodatki dla prawie 85 tys. osób w łącznej kwocie 110 mln zł. Świadczenie solidarnościowe to pieniądze, o które mogą starać się osoby, z którymi po 15 marca tego roku pracodawca z powodu COVID-19 rozwiązał umowę o pracę za wypowiedzeniem lub po tym terminie ich umowa o pracę na czas określony wygasła. Wynosi 1400 zł miesięcznie.
Możliwe, że to sprawia, że część osób bez pracy, która otrzymuje takie wsparcie, rezygnuje z rejestrowania się jako bezrobotny. Świadczenie przysługuje wprawdzie zarejestrowanym w urzędzie pracy, ale w czasie jego pobierania zawieszona jest wypłata zasiłku dla bezrobotnych. Według Andrzeja Kubisiaka z Polskiego Instytutu Ekonomicznego skala tego ukrytego bezrobocia nie jest jednak wysoka.
Liczba wszystkich zarejestrowanych bezrobotnych w końcu czerwca 2020 r. wyniosła milion 27 tys. wobec miliona 12 tys. miesiąc wcześniej. Rok temu bezrobotnych było 877,1 tys. Do poziomu ponad milion wróciliśmy w maju tego roku. Nowych (nowo zarejestrowanych) bezrobotnych jest 106,4 tys.
Wszystko jednak wskazuje na to, że koronakryzysowy wzrost bezrobocia będzie niższy, niż na początku szacował rząd. Wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zapowiadała już ponad miesiąc temu, że na koniec roku stopa bezrobocia rejestrowanego sięgnie okolic 7-8 proc. zamiast wcześniej oczekiwanych 10 proc. Na to też wskazują przecieki z założeń do przyszłorocznego budżetu, o których pisze dzisiejszy "Dziennik Gazeta Prawna". Według informacji gazety, w 2021 roku bezrobocie ma spaść do 7,5 proc. z 8 proc. w tym roku.