- Nikt nie chciałby uczestniczyć w takim procesie jak zamykanie kopalń, ja też nie chciałbym w tym uczestniczyć. To nie jest moje widzimisię, to jest twarda konieczność wobec tego, co dzieje się wokół Polski, wobec polityki klimatycznej, tego, że przechodzimy przyspieszony proces transformacji energetycznej wymuszony na nas przez instytucje europejskie - powiedział w Polsacie Jacek Sasin.
Wicepremier zapowiedział, że rozmowy dotyczące zamykania kopalń mają ruszyć we wtorek 4 sierpnia. - Będziemy szukać najlepszych rozwiązań. Przede wszystkim takich, które znajdą społeczną akceptacje - dodał.
We wtorek odbyło się spotkanie ministra aktywów państwowych Jacka Sasina z przedstawicielami górniczych związków zawodowych i władzami Polskiej Grupy Górniczej. Sasin miał przedstawić plan naprawczy PGG. Ostatecznie do tego nie doszło, ponieważ rząd wystraszył się ostrej reakcji związkowców. Program zakładał zamknięcie kopalń.
Jak podawały media, rzecznik wicepremiera Karol Manys stwierdził, że plan nie został przedstawiony, bo związkowcy w mediach negatywnie wypowiadali się na temat pomysłów resortu ministerstwa. Manys nie krył, że rząd nagle wycofał się ze swego pomysłu w obawie przed protestami związków zawodowych. Wcześniej szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz zapowiadał protesty, które porównywał do powstań śląskich.
Wśród założeń planu naprawczego Polskiej Grupy Górniczej znalazła się likwidacja kopalń Wujek oraz Ruda składającej się z ruchów Bielszowice, Halemba, Pokój, zawieszenie na trzy lata wypłat tak zwanej czternastej pensji oraz uzależnienie 30 procent wynagrodzeń górników od efektywności pracy. Zgodnie z założeniami programu jego realizacja ma kosztować blisko pięć miliardów złotych, z tego 1,5 miliarda złotych to koszty odpraw socjalnych - urlopów przedemerytalnych dla pracowników dołowych oraz zakładów przeróbki węgla, a także jednorazowych odpraw w wysokości 12-krotności wynagrodzenia pracownika. Kopalnie Ruda i Wujek zatrudniają łącznie około 7,7 tysiąca osób.
Jacek Sasin w rozmowie z "DGP" zapowiedział, że plan naprawczy w górnictwie jest konieczny i zostanie przedstawiony w ciągu dwóch miesięcy.
Jestem ostatnią osobą, która chciałaby likwidować kopalnie, ale w ostatnich latach wydarzyło się wiele spraw, które każą nam przewartościować spojrzenie. Nie możemy być obojętni na rzeczywistość, która nas otacza. Oczywiście, każdą propozycję strony społecznej dokładnie przeanalizujemy, ale powiedzmy sobie jasno: znalezienie realnej alternatywy dla rozwiązania, które było na stole, będzie bardzo trudne, ale jesteśmy otwarci na rozmowy
- powiedział wicepremier. Minister dodał, że jego pogląd w tej sprawie podziela szef rzędu Mateusz Morawiecki.