Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, w rozmowie z Łukaszem Kijkiem, redaktorem naczelnym serwisów informacyjnych Gazeta.pl, wyjaśnił, jak, jego zdaniem, polskie firmy poradzą sobie z drugą, spodziewaną przez ekspertów, falą epidemii koronawirusa.
- W drugim kwartale mieliśmy zatrzymanie się gospodarki i był problem z popytem z podażą. Dla gospodarki to było tak, jakby wybuchła wojna. Z perspektywy takiej "pogody" mieliśmy bardzo silne burze z piorunami. Teraz mamy właśnie taki bardziej przelotny deszcz i liczymy na to, że w przyszłym roku w najbliższych kwartałach pojawi się słońce - wyjaśnił Paweł Borys.
Dodał też, że drugim kwartale br. skończyła się recesja w polskiej gospodarce. - W trzecim kwartale na pewno to odbicie nastąpi, co nie oznacza, że nie mamy cały czas trudnego otoczenia. Ale kilka ostatnich danych daje troszeczkę optymizmu - powiedział Borys.
Wśród optymistycznych danych wymienił odczyt PMI, wskaźnika, który mówi o zamówieniach w przemyśle. Był na najwyższym poziomie od dwóch lat.
- Pomimo tego, że cały rok zakończy się spadkiem PKB szacowanym między 4 a 5 proc., to jednak z miesiąca na miesiąc mamy do czynienia z poprawą tej sytuacji względem tego najtrudniejszego drugiego kwartału - wyjaśnił Borys.
A druga połowa roku ona może być już w polskiej gospodarce, na jakim poziomie jeśli chodzi o wzrost PKB.
Borys wyjaśnił, że jego zdaniem powrót do tego samego poziomu rozwoju, co przed wybuchem pandemii, zajmie naszej gospodarczej około sześciu kwartałów, czyli do końca przyszłego roku. - Dla wielu krajów Europy to jest perspektywa o rok dłuższa. To wszystko przy założeniach, że nie przyjdzie do kolejnego zamrożenia gospodarki - zaznaczył Borys.
Czytaj też: Jadwiga Emilewicz o 500 plus: Chciałam uspokoić wszystkich Polaków, nie ma mowy o zamianie na bon
Szef Polskiego Funduszu Rozwoju zaznaczył, że nadal mamy do czynienia z niepewnością - rosną zachorowania wywołane koronawirusem.
- Wydaje mi się, że kraje nie będą się decydowały na taką skalę zamrożenia handlu, czy niektórych usług, jak miało miejsce w drugim kwartale - zaznaczył Borys. - Firmy dostosowały się w ostatnich miesiącach do tej sytuacji, zmieniając sposób pracy. Więc nie powinno dojść do takiego zerwania łańcuchów dostaw, które mają miejsce w marcu czy kwietniu. Tym samym te branże usługowe, handel, przemysł, są jednak lepiej przygotowane. Powinny łagodniej przechodzić te kolejne fale pandemii, niż to było w drugim kwartale - stwierdził.
Przyznał jednocześnie, że niektóre sektory, takie jak turystyka kultura czy branża lotnicza, będą na pewno jeszcze przez co najmniej kilka kwartałów w trudnej sytuacji.