Premier Mateusz Morawiecki bezpośredniego udziału w rozmowach pomiędzy górnikami a rządem nie bierze. Dlatego też związkowcy wystosowali do premiera list otwarty, w którym domagają się jasnych deklaracji na temat swojej przyszłości i odpowiedzi na pytania dotyczące sprowadzania "obcego węgla".
Komisja Krajowa Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" na początku listu zaznacza, że prosi premiera o odpowiedź na szereg pytań "w trybie pilnym". Górnicy oskarżają bowiem rząd o działania niezgodne z deklaracjami.
"Jak to jest, że w tym samym czasie, w którym Pański rząd pracuje nad planem zamykania kopalń i de facto zagłady Śląska, do Polski wpływają kolejne statki z importowanym węglem?" - czytamy w piśmie.
Związkowcy zarzucają Morawieckiemu, że za czasu rządów Zjednoczonej Prawicy import węgla, w tym tego sprowadzanego z Rosji, osiąga niechlubne rekordy. Przypomnieli też wypowiedź Jacka Sasina, nadzorującego górnictwo, z lutego. Wówczas zadeklarował on, że uczyni wszystko, aby państwowe spółki energetyczne korzystały z polskiego węgla. "Jak jednak wynika z informacji strony społecznej, w drugiej połowie lipca br. jedna ze spółek energetycznych sprowadziła drogą morską do Polski prawie 300 tys. ton węgla (ok. 200 tys. z Rosji i 100 tys. z Kolumbii)" - piszą związkowcy.
Czytaj też: Czego wystraszył się Sasin? "Zrobią coś gorszego niż za rządów Tuska". Planu dla Śląska nie ma
"Państwowe spółki, zamiast zająć się wydobyciem i spalaniem węgla, zajmują się importem, tak węgla, jak i energii, którą handlują. Są jak w amoku." - czytamy w liście do premiera.
Związkowcy z "Sierpnia 80" wciąż nieufnie podchodzą do rządowych propozycji reformy górnictwa. W piśmie skierowanym do szefa rządu przypominają, że jeszcze przed kilkoma tygodniami plany restrukturyzacji przewidywały szybkie zamykanie kilku kopalń.
"Ministerstwa Aktywów Państwowych przygotowywano drastyczny plan dewastacji i likwidacji polskiego górnictwa węgla kamiennego na Śląsku. Plan ten zakładał niemal natychmiastowe zamknięcie trzyruchowej kopalni zespolonej "Ruda" (czyli kopalń: "Pokój", "Halemba", "Bielszowice") i katowickiej kopalni "Wujek". Razem tylko w samych tych rudzkich kopalniach jest to ok. 10 tysięcy rodzin, które stracą środki utrzymania i oznacza upadek całego blisko 140-tysięcznego miasta" - alarmują związkowcy.
Związkowcy podkreślają również, że w Polsce trzeba stworzyć plan dla całego sektora górnictwa, a nie tylko Polskiej Grupy Górniczej. "Zła sytuacja dotyczy również kopalń Tauron Wydobycie, Węglokoks Kraj, Jastrzębskiej Spółki Węglowej czy lubelskiej "Bogdanki" - twierdzą przedstawiciele związku.
Uważają też, że nie wszystkie firmy związane z górnictwem w pełni realizują wcześniejsze deklaracje. "Tauron zapadł w śpiączkę i nie tylko nie odbiera węgla z PGG, ale nawet ze swoich kopalń, co oznacza szybki upadek wszystkich trzech kopalń Tauronu Wydobycie, a więc: ZG "Brzeszcze", ZG "Janina" i ZG "Sobieski". Może się okazać, że sytuacja Tauron Wydobycie i kopalń skupionych w tej spółce jest niemniej katastrofalna jak ta, z jaką mamy do czynienia w Polskiej Grupie Górniczej" - alarmują związkowcy w piśmie do premiera.