Parlament zgodził się, by posłowie i senatorowie, a także prezydent i premier wraz z ministrami, zarabiali więcej. Ustawa przyjęta w piątek przez Sejm wywołała falę komentarzy w internecie. Krytycy wskazują, że czas kryzysu i walki z pandemią nie jest najlepszym momentem na podniesienie sobie pensji. Parlamentarzyści bronią się, że podwyższanie pensji politykom zawsze będzie odbierane negatywnie.
Wynagrodzenie posłów i senatorów składa się z wielu składników. Podstawą jest uposażenie, które dziś, przed uchwaloną przez Sejm podwyżką, wynosi 8016,70 zł brutto. Kolejnym składnikiem jest dieta. Ta wynosi 2505,20 zł brutto.
Posłom i senatorom przysługują też pieniądze za prace w komisjach. Przewodniczący otrzymuje co miesiąc 1603,34 zł, zastępca 1202,51, zaś szef stałej podkomisji 801,67 zł.
Kolejne środki, którymi dysponować mogą parlamentarzyści, nie są ich bezpośrednią pensją. Dysponują oni jednak kwotą 15,2 tys. zł miesięcznie na prowadzenie biur.
Parlamentarzyści nie płacą za transport publiczny na terenie Polski - pociągami podróżują za darmo. Za darmo mogą podróżować też krajowymi samolotami, o miejskiej komunikacji publicznej nie wspominając.
Czytaj też: Górnicze związki usłyszały, ile węgla będzie potrzebne. Może się skończyć na dwóch kopalniach w 2035 r.
Kolejna korzyść dla posłów wynika z wysokiej kwoty wolnej od podatku. Wynosi ona w przypadku posłów i senatorów 30,4 tys. zł rocznie. Dla Kowalskiego próg jest niemal dziesięć razy niższy - wynosi 3091 zł rocznie.
Jeśli piątkowe zmiany wejdą w życie, zarobki parlamentarzystów znacząco wzrosną. Sięgną 12,6 tys. zł brutto. Więcej będzie zarabiał też premier (niemal 22 tys. zł brutto), ministrowie (17,9 tys. zł brutto), marszałkowie Sejmu i Senatu (21,98 tys. zł brutto).
Przepisy podwyższą też pensję prezydenta do 25,981 tys. zł brutto, wojewodów, wicewojewodów oraz innych przedstawicieli władzy.