Podczas wtorkowej konwencji do głosowania na byłego wiceprezydenta USA przekonywali m.in. byli prezydenci Jimmy Carter i Bill Clinton oraz byli sekretarze stanu Colin Powell i John Kerry. Głównym punktem wieczoru było wystąpienie kandydatki na pierwszą damę Jill Biden.
Zamiast z hali widowiskowej, jak to zwykle ma miejsce podczas konwencji, delegaci deklarowali poparcie dla poszczególnych kandydatów biorących udział w prawyborach. Biden zdobył poparcie 2 tys. 687 delegatów - przy wymaganej liczbie niemal o 700 mniejszej. Jego głównym rywalem wśród demokratów był senator Bernie Sanders, który uzyskał nieco ponad tysiąc głosów delegatów.
Zdobywając zdecydowaną większość głosów Joe Biden stał oficjalnym kandydatem demokratów na prezydenta. W drugim dniu konwencji byli prezydenci, sekretarze stanu i eksperci krytykowali Donalda Trumpa za porzucanie sojuszników i osłabianie bezpieczeństwa kraju.
Finałowym punktem wieczoru było przemówienie Jill Biden z pustej klasy w szkole, w której jest nauczycielką. Kandydatka na pierwszą damę przekonywała, że dzięki przywództwu Joe Bidena Ameryka przezwycięży kryzys i uczniowie będą mogli powrócić do klas.
Pokazaliśmy, że serce tego kraju nadal bije dobrocią i odwagą. O taką Amerykę walczy Joe Biden
- mówiła Jill Biden przekonując, że jej mąż jest szlachetnym, pracowitym i religijnym człowiekiem.
W ubiegłym tygodniu Joe Biden ogłosił, że jego kandydatką na stanowisko wiceprezydenta USA zostanie senatorka z Kalifornii Kamala Harris. Kandydatura Harris już teraz jest historyczna - jak zwracają uwagę amerykańscy dziennikarze, jest pierwszą czarnoskórą kobietą, która startuje w wyborach prezydenckich jako przedstawicielka dużej partii. Zaś jeśli Biden wygra, to zostanie pierwszą czarną wiceprezydentką.
Były wiceprezydent USA formalnie przyjmie nominację prezydencką w ostatnim dniu konwencji czyli w czwartek. Wybory prezydenckie w USA odbędą się 3 listopada br. Kontrkandydatem Bidena będzie urzędujący prezydent Donald Trump.