Jak doniósł w środę GUS, produkcja przemysłowa w lipcu br. wzrosła o 3,4 proc. w zestawieniu z czerwcem oraz o 1,1 proc. rok do roku. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy 2020 r. produkcja przemysłowa spadła o 5,2 proc. w porównaniu z analogicznym okresem w 2019 r.
Wzrost produkcji przemysłowej rok do roku o 1,1 proc. to wynik dużo lepszy od oczekiwań ekonomistów. Konsensus rynkowy według agencji ISBNews wskazywał na spadek produkcji o 1,2 proc., a mediana rynkowych prognoz dziennika "Parkiet" na spadek o 2,1 proc.
Według danych GUS, wzrost produkcji przemysłowej rok do roku odnotowano w 20 spośród 34 działów przemysłu. Największy widać w produkcji mebli - o 24,2 proc. Wzrost o ok. 15 proc. zanotowano także m.in. w przypadku produkcji komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych oraz produkcji wyrobów z drewna, korka, słomy i wikliny. Największy spadek produkcji w porównaniu z lipcem 2019 r. zaobserwowano z kolei w dziale wydobycia węgla kamiennego i brunatnego - o 18,4 proc.
Lipcowe dane z polskiego przemysłu są solidnym wsparciem dla nadziei ekonomistów, że polska gospodarka będzie odbijała się w kształcie litery "V", tj. po wielkim zjeździe w czasie lockdownu teraz następuje bardzo szybki powrót do stanu sprzed epidemii.
Dość powiedzieć, że po spadku rok do roku produkcji przemysłowej w kwietniu o 24,6 proc. i w maju o 17 proc., w czerwcu zanotowano już minimalny wzrost o 0,5 proc., a w lipcu było to już 1,1 proc.
Zarówno ekonomiści banku Pekao, jak i mBanku, zwracają uwagę, iż do powrotu na "ścieżkę" produkcji przemysłowej sprzed wybuchu pandemii brakuje już tylko ok. 3-3,5 proc.
Ekonomiści mBanku zwracają uwagę, że siłą napędową polskiego przemysłu jest odłożony popyt. Podobnego zdania jest Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Wzrost produkcji przemysłowej w Polsce jest aktualnie napędzany z jednej strony krajowym popytem konsumpcyjnym, który odradza się po lockdownie w II kwartale, a z drugiej przez popyt z zagranicy, gdzie ponownie rośnie zapotrzebowanie na polskie towary. Złą informacją jest natomiast to, że spada produkcja dóbr inwestycyjnych, bo to oznacza najprawdopodobniej pogłębiający się spadek inwestycji w Polsce
- komentuje Kurtek.
W opinii ekonomistki Banku Pocztowego wzrost produkcji przemysłowej jest dobrym początkiem trzeciego kwartału. Prognozuje, że będzie on znacznie lepszy od drugiego (ze spadkiem PKB o 8,2 proc. rok do roku i o 8,9 proc. w porównaniu z pierwszym kwartałem br.), choć raczej nie wyjdziemy jeszcze z dynamiką PKB na plus.
Kurtek ostrzega jednak, że prognozom gospodarczym towarzyszy wciąż wielka niepewność i możliwość ich rewizji w dół.
O ile bowiem w sierpniu, wraz ze wzrostem zachorowań na koronawirusa, wprowadzono lokalne obostrzenia na relatywnie niewielkiej powierzchni kraju, o tyle pod znakiem zapytania stoi wrzesień, m.in. po rozpoczęciu roku szkolnego, i kolejne miesiące, kiedy to rozpocznie się sezon grypowy
- alarmuje ekonomistka.
O tym, że w skali całego PKB raczej nie ma co liczyć na tak dynamiczny wzrost, jak w przypadku przemysłu, piszą także analitycy mBanku.
W produkcji mamy do czynienia z odbiciem typu "V". W dalszym ciągu jednak twierdzimy, że ożywienie łącznej miary aktywności gospodarczej w postaci PKB będzie bardziej zbliżone w perspektywie roku do formy pierwiastka, głównie ze względu na bardzo kiepskie perspektywy inwestycji prywatnych oraz, póki co, trwały ubytek strumienia produkcji w części usług
- komentują eksperci banku.