Przedsiębiorcy z Wielkopolski nie kryją zaskoczenia sposobem rozpatrywania wniosków dotyczących "Wielkopolskiej Tarczy Antykryzysowej". W jej ramach to właścicieli firm miało trafić blisko 100 mln zł. Nabór, organizowany przez Wielkopolską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości rozpoczął się w poniedziałek o godz. 9.00. Już po minucie pula środków się jednak wyczerpała. Ci, którzy liczyli na pomoc ze strony ARP, poczuli się rozczarowani. Część z nich ma wątpliwości co do zasad przeprowadzania naboru.
Wątpliwości przedsiębiorców budzi to od kiedy można było składać wnioski. Pojawiają się bowiem komentarze, które świadczą o tym, że internetowy wniosek o dotację można było złożyć przed godz. 9.00. Wielu występujących o wnioski przybyło pod siedzibę WARP żądając wyjaśnień.
- Przybyłem pod siedzibę WARP, bo moim zdaniem zaszła jakaś wielka nieprawidłowość w sposobie aplikacji grantu. O godz. 9.00., posiłkując się zegarem umieszczonym na stronie Głównego Urzędu Miar, kliknąłem link zgłaszający mnie do naboru. Po 40 sekundach otrzymałem komunikat, że pula alokacji została wyczerpana - powiedział dziennikarzom zgromadzonym pod siedzibą Agencji jeden z przedsiębiorców cytowany przez "Głos Wielkopolski".
- Dlaczego rzekomo równy dostęp do środków z Unii Europejskiej w rzeczywistości równy nie był - dodał.
Krzysztof Urbaniak, prezes WARP, podczas konferencji prasowej stwierdził, że rozdzielenie środków odbyło się w sposób prawidłowy. Wyjaśnił, że pieniądze zostały podzielone pomiędzy 3009 przedsiębiorstw. Odniósł się też do zarzutów o nierówny dostęp do środków.
- Wszystko działało prawidłowo, ale zainteresowanie było ogromne. Serwer zaczął wysyłać komunikaty o braku środków po przekroczeniu 110 proc. alokacji - wyjaśnił.
Przedsiębiorcy, którzy czują się poszkodowani sposobem rozdzielenia środków, zwracają uwagę, że specjalistyczne firmy oferowały możliwość przystąpienia do wielkopolskiej tarczy za pomocą specjalnego systemu. Napisany przez informatyków skrypt w sposób automatyczny składał za przedsiębiorcę wniosek. Właściciele firm, którzy twierdzą, że wykorzystywanie zewnętrznego oprogramowania jest nieuczciwe, nie wykluczają zgłoszenia zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie.