List do premiera został wysłany 2 września. Jak wynika z ustaleń portalu BiznesAlert.pl, związkowcy PGG obwiniają rządzących za ich błędne decyzje, które zaprowadziły Polską Grupę Górniczą na skraj bankructwa.
Z listu wynika, że związkowcy źle oceniają postępy rozmów o reformie górnictwa w zespole do spraw transformacji tego sektora. Ich zdaniem, koszty transformacji spadną na pracowników PGG. - Nie chcemy dopuścić do sytuacji, by - tak jak w roku 2015 - wszelkie ciężary związane z przekształceniami spółek węglowych spadły na załogi kopalń. To nie załogi blokują odbiór węgla przez spółki energetyczne, to nie załogi podejmowały decyzje o kierunkach rozwoju PGG, więc to nie załogi powinny być obarczane konsekwencjami tych działań - apelowali autorzy listu, cytowani przez portal.
Pod listem podpisali się szefowie wszystkich związków zawodowych funkcjonujących w Polskiej Grupie Górniczej.
Jak pisaliśmy w Next.gazeta.pl, Jacek Sasin powiedział w niedzielę na antenie Telewizji Trwam, że rząd zabiega o wsparcie dla Polskiej Grupy Górniczej ze strony Polskiego Funduszy Rozwoju. Ma chodzić o "znaczącą kwotę, która pozwoli firmie przetrwać najbliższe miesiące".
Szukamy również możliwości wsparcia finansowego zewnętrznego, chociaż cała sytuacja związana z koronawirusem nie jest zawiniona przez Polską Grupę Górniczą, stąd zabiegany w tej chwili o wsparcie ze strony Polskiego Funduszu Rozwoju na bardzo znaczącą kwotę, która pozwoli firmie przetrwać najbliższe miesiące
- obiecał wicepremier i minister aktywów państwowych.
Zarówno rząd, jak i branżowi eksperci podkreślają, że bez wdrożenia głębokich reform Polska Grupa Górnicza wkrótce zbankrutuje. Póki co, nie udało się jednak przyjąć programu naprawczego, który potencjalnie mógłby wyprowadzić polskie górnictwo z kryzysu.
Pod koniec lipca związkowcom z PGG miał zostać przedstawiony plan naprawczy. Do spotkania ze stroną rządową ostatecznie jednak nie doszło, bo górnicy uznali, że jego założenia są nie do zaakceptowania. Chodziło m.in. o zawieszenie na trzy lata wypłat czternastej pensji, a także uzależnienie 30 proc. wynagrodzeń od efektywności pracy.
W sierpniu Jacek Sasin powołał zespół, który ma opracować nową strategię dla reformy sektora. Odbyło się kilka spotkań ze związkowcami, ale - póki co - obydwu stronom nie udało się wypracować wspólnego stanowiska.