Sieć Obywatelska Watchdog Polska opublikowała w internecie dokumenty dotyczące zakupu 1200 respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia od spółki E&K. Organizacja twierdzi, że resort przekazał jej też skan umowy zawartej z dostawcą sprzętu. W dokumentach, jak informuje Money.pl, nie ma wymienionej konkretnej liczby urządzeń, które mają być dostarczone. Widnieje tylko zapis, "rodzaj i ilość będą każdorazowo określane w nieodwołalnej ofercie składanej przez Wykonawcę". Strony ustaliły też, że łączna wartość kontraktu nie może przekroczyć 250 mln zł, a resort za każdą partię respiratorów zapłaci 65 proc. z góry, a pozostałe 35 proc. po odebraniu towaru.
Kontrakt, szeroko opisywany przez "Gazetę Wyborczą", nie przebiegł jednak wedle pierwotnych planów. Dostawca, spółka E&K, zwróciła się do resortu zdrowia, by nie wszczynał egzekucji związanej z rozliczeniem transakcji. Firma zapewnia, jak nieoficjalnie ustaliło RMF FM, że zaległości w rozliczeniu zostaną uregulowane w ciągu miesiąca.
W mediach pojawiały się informacje, że E&K zobowiązała się dostarczyć 1200 respiratorów. Ostatecznie firma dostarczyła ich zaledwie 200. Kosztowały 9 mln euro.
Łączna kwota zaliczek, które wypłacił resort zdrowia, była jednak znacząco wyższa - sięgnęła bowiem 35 mln euro. Do rozliczenia pozostaje wciąż kwota ok. 15 mln euro, która zawiera też karę umowną za niewywiązanie się ze zlecenia.
Pod koniec marca Łukasz Szumowski, ówczesny szef resortu zdrowia, zapewniał, że w polskich szpitalach jest ponad 10 tys. respiratorów. Resort zabiegał o ich zakup, bo w niektórych krajach - na przykład we Włoszech - odnotowano spory odsetek zainfekowanych COVID-19, których trzeba było podłączyć do ratującego życia sprzętu.
Czytaj też: Koronawirus. Jak Polska stoi z respiratorami? Każda maszyna jest na wagę złota