Jeszcze w czerwcu, niemal pewne było, że w życie wejdzie przepis, mówiący o utracie prawa jazdy po przekroczeniu ograniczenia prędkości o 50 km/h gdziekolwiek i o dowolnej porze dnia. Obecnie ryzykujemy utratą uprawnień, jeśli ten próg przekroczymy w terenie zabudowanym (w nocy jest to 60 km/h). Nowe przepisy stanowiły, że taka możliwość istnieje nawet na autostradzie. W lipcu okazało się jednak, że nowelizacja kodeksu drogowego nie trafiła nawet do Sejmu. Teraz dowiadujemy się, dlaczego i jakie są alternatywy dla tego przepisu.
Jak informuje "Rzeczpospolita" tej zmianie sprzeciwia się minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro, oraz jego ugrupowanie Solidarna Polska. Powodem jest to, że zaostrzenie przepisów w tym względzie miałoby nie przypaść do gustu elektoratowi z terenów wiejskich.
Cała sytuacja może być symptomem konfliktu pomiędzy premierem Mateuszem Morawiecki a Zbigniewem Ziobro, gdyż na wprowadzenie przepisów szczególnie naciskał szef rządu.
Wiceminister sprawiedliwości, Marcin Warchoł, w opinii dla Ministerstwa Infrastruktury zawarł inną propozycję. Utrata prawa jazdy miałaby nastąpić wtedy, gdy dwukrotnie przekroczymy ograniczenie. Na autostradzie trzeba by więc pędzić 280 km/h, co jest zaporowym progiem nieosiągalnym dla większości pojazdów. Z kolei na drodze jednojezdniowej poza terenem zabudowanym, prawo jazdy zostałoby zabranie dopiero po przekroczeniu 180 km/h.