300 największych firm wciąż czeka na pieniądze z tarczy. Szef PFR obiecuje: Za chwilę będą wypłaty

Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju wyjaśnił, że ok. 300 największych polskich firm, które zwróciły się o pomoc do PFR, nadal czeka na pieniądze z tarczy antykryzysowej. Szef Funduszu zapewnia, że ogólne wydatki na wsparcie dla przedsiębiorców będą mniejsze od zakładanych.

Tarcza antykryzysowa ma chronić nie tylko obywateli oraz małych i średnich przedsiębiorców, ale i duże firmy. Polski Fundusz Rozwoju otrzymał wnioski o pomoc od 300 z nich, a 200 kolejnych wciąż przeprowadza proces składania dokumentacji. Środki trafiły jednak, jak do tej pory, do niewielkiej liczby podmiotów. Reszta wciąż musi czekać.

300 polskich firm wciąż czeka na pieniądze z tarczy. "Wsparcie do końca grudnia"

- Już w tej chwili kilkanaście przedsiębiorstw otrzymało pozytywne decyzje i finalizujemy dokumentację. Za chwilę będą wypłaty - zapewnił w rozmowie z PAP Paweł Borys, szef PFR. - Zakładamy, że do końca grudnia wszystkie te duże firmy, które spełnią kryteria, otrzymają to wsparcie - dodał.

Wyjaśnił też, że część przedsiębiorców - z uwagi na poprawiającą się sytuację - wycofała wnioski o dotacje.

Szef PFR: Na tarczę wydamy mniej, niż zakładaliśmy

Paweł Borys wyliczył też, jaki może być łączny koszt wydatków związanych z tarczą antykryzysową skierowaną do firm. Wbrew pierwotnym założeniom, które zakładały przeznaczenie na ten cel 60 mld zł, ostatecznie do przedsiębiorców może trafić mniej, bo 45 mld zł.

Czytaj też: Buduje osiedle w środku lasu dzięki ustawie antycovidowej. "Zrobimy wszystko, by to powstrzymać"

Zdaniem prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju optymizm wśród firm podtrzymują deklaracje ministrów. - Dobrze, że rząd jasno mówi, że nie będzie kolejnego lockdownu. To wzmacnia też zaufanie, ponieważ powoduje, że jest bardziej przewidywalna przyszłość - stwierdził.

Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, w rozmowie z Łukaszem Kijkiem, redaktorem naczelnym serwisów informacyjnych Gazeta.pl, nie krył optymizmu co do dalszego rozwoju polskiej gospodarki.

- W drugim kwartale mieliśmy zatrzymanie się gospodarki i był problem z popytem z podażą. Dla gospodarki to było tak, jakby wybuchła wojna - zapewnił Paweł Borys.

Jego zdaniem z perspektywy biznesowej "pogody" mieliśmy bardzo silne burze z piorunami. - Teraz mamy właśnie taki bardziej przelotny deszcz i liczymy na to, że w przyszłym roku w najbliższych kwartałach pojawi się słońce - zapewnił.

Zobacz wideo Kto zapłaci za dziurę w budżecie? „Będzie szukanie wroga”. Gość programu 'Studio Biznes' wyjaśnia
Więcej o: