Polska Grupa Górnicza, największe przedsiębiorstwo górnicze w Europie, jest w tarapatach. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin chce ratować spółkę Skarbu Państwa funduszami z Polskiego Funduszu Rozwoju. Pojawił się nawet plan zamknięcia czterech kopalni, by ratować PGG, ale Sasin twierdzi, że pochodził on od zarządu spółki. Z kolei premier Mateusz Morawiecki przyznał, że aby uratować polskie górnictwo, trzeba będzie szukać także bardziej długoterminowych rozwiązań. Chodzi m.in. o doprowadzenie do sytuacji, w której PGG "nie będzie produkować węgla ponad miarę". M.in. to ostatnie jest kością niezgody między PGG a Tauronem.
Do treści dokumentu do szefa rządu dotarło Money.pl. Prezydium rady społecznej Tauron pisze, że są zmęczeni przerzucaniem odpowiedzialności za sytuację w PGG na inne grupy energetyczne, m.in. na nich samych. Tauron wyjaśnia, że nieodbieranie węgla od PGG jest wynikiem czynników ekonomicznych: spadku produkcji prądu z węgla (podwyżką uprawnień do emisji, zwiększeniem udziału energii z OZE) i przesunięciem w terminie oddania nowego bloku w Jaworznie. Związkowcy piszą również, że zarząd spółki chciał renegocjować umowę z PGG, ale rozmowy zakończyły się fiaskiem.
Dalej w liście związkowcy żądają zaprzestania ratowania PGG kosztem firmy Tauron i jej pracowników. Posuwają się też dalej, pisząc o swoim zdenerwowaniu i gotowości walki o swoje prawa.
Grupa Tauron to 26 tys. pracowników, którzy też potrafią się upomnieć o swoje prawa
- piszą dalej związkowcy. Można odbierać to jako pierwszy zwiastun nadchodzącego strajku bądź protestu, jeśli polityka rządu względem PGG i Taurona pozostanie niezmieniona.