Blisko 12 godzin trwały środowe rozmowy pomiędzy górniczymi związkowcami a przedstawicielami rządu. Ostatecznego porozumienia nie udało się osiągnąć. Artur Soboń, pełnomocnik ds. górnictwa, już zapowiedział, że negocjacje zostaną wznowione w czwartek o godz. 11. Ważne aspekty porozumienia zostały jednak ustalone.
Najważniejsze ustalenia środowych rozmów dotyczą tempa likwidacji górnictwa w obecnej formie. Strony ustaliły, że będzie się odbywać według "niemieckiego modelu transformacji". Oznacza to tyle, że proces rozciągnięty będzie na dekady.
Zarówno górnicy jak i rząd proponują konkretne daty. Wysłannicy premiera Mateusza Morawieckiego chcą, by branża trwała do roku 2050. Górnicy obstają przy wcześniej postulowanym terminie, czyli rokiem 2060.
- Najważniejszą rzeczą jest to, że zdecydowaliśmy się na to, iż transformacja sektora będzie miała model podobny, jak miało to miejsce w Niemczech. Czyli pracujemy nad tak zwanym modelem niemieckim długookresowej transformacji sektora - wyjaśnił po rozmowach Dominik Kolorz, szef górniczej "Solidarności". - My mówimy, że [likwidacja kopalń powinna trwać - red.] do roku 2060, strona rządowa mówi, że do roku 2050. I tu mamy 10 lat rozbieżności. Może gdzieś się spotkamy w połowie. To kwestia negocjacji - dodał.
Równie istotne od przyjętego wstępnie harmonogramu likwidacji górnictwa istotne jest tempo dalszych negocjacji. Dominik Kolorz wierzy, że porozumienie uda się podpisać szybko, być może już "w sobotę nad ranem".
Postęp w negocjacjach nie oznacza, że górnicy złożyli już broń. Związkowcy z "Sierpnia 80" poinformowali w czwartek nad ranem, że do podziemnego protestów górników przyłączyła się KWK "ROW" Ruch "Jankowice" w Rybniku. "Panie Morawiecki, poukładał Pan swoje klocki w rządzie? To bierz się Pan do roboty i ciś [gwarowo "ciśnij"] na Śląsk, albo oddaj mandat" - stwierdzają.