Budżet na rok 2021 przewiduje deficyt w wysokości 82,3 mld zł - zakłada projekt dokumentu przyjęty w poniedziałek przez Radę Ministrów. Informacje te podał na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Potwierdziły się tym samym wcześniejsze doniesienia na temat wielkości dziury budżetowej.
- Dochody przyniosą 404,4 mld zł, a wydatki 486,7 a deficyt wyniesie 82 mld zł, czyli wyniesie 3,8 proc. - wyliczał premier. Deficyt będzie więc dużych, chociaż mniejszy od tegorocznego - przewidywana dziura budżetowa w roku 2020 ma wynieść bowiem 109 mld zł.
Szef rządu podkreślił, że pomimo deficytu programy socjalne takie jak 500 Plus zostaną utrzymane. Wprowadzona zostanie też waloryzacja rent i emerytur.
- Chcę zagwarantować, że cała nasza polityka dla rodzin, dzieci idących do szkół, emerytów, zostanie utrzymane. Ono jest wbudowane w ten deficyt - zapewnił premier. Słowa szefa rządu ilustrowała grafika, na której przedstawiono, ile pochłoną poszczególne wydatki. 500 Plus będzie kosztować 41 mld zł, Dobry Start, czyli tzw. tornistrowe, 1,4 mld zł, a waloryzacja rent i emerytur 9,6 mld zł.
Czytaj też: Wraca temat pełnego oskładkowania umów zleceń. Budżet zyska miliardy
Posiedzenie rządu odbyło się wyjątkowo poniedziałek. Najprawdopodobniej dlatego, że to ostatnie posiedzenie Rady Ministrów w obecnym składzie. Michał Dworczyk, szef KPRM, zapowiedział bowiem, że nowy rząd, wyłoniony po rekonstrukcji, "zostanie powołany w połowie tego tygodnia".
Zdaniem premiera Morawieckiego "z całą pewnością" Polska będzie wśród państw, które będą miały najpłytszą recesję. - Z danych, które do nas spływają, wynika, że spadek PKB w tym roku będzie może nawet płytszy niż 3,5 punktu procentowego. To jest bardzo dobry współczynnik, bo oznacza tylko drobne wahnięcie. Przyszły rok ma szansę zakończyć się lepiej, bo tarcza antykryzysowa okazały się dobrym amortyzatorem dla polskich przedsiębiorców - wyjaśnił premier.
Szef rządu odniósł się też do kwestii długu publicznego. Przyznał, że liczony według metodologii unijnej będzie oscylował wokół 60 proc. - Najważniejszy jest dług liczony według metodologii krajowej, a liczony w ten sposób wyniesie 50,4 a przyszłym 52,7 proc. - wyjaśnił Morawiecki. - Daleko jeszcze do granicy 60 proc, mamy zapas i bezpieczeństwo - stwierdził premier. Limit długu wynoszący 60 proc. jest zapisany w konstytucji.
Obecny na konferencji prasowej był również Tadeusz Kościński, minister finansów. Wyjaśnił z jakich powodów dziura budżetowa jest tak duża.
- Przeznaczyliśmy znaczące pieniądze dla ratowania miejsc pracy i przedsiębiorstw. W przyszłym roku będziemy wychodzić recesji, a za rok możemy o niej zapomnieć. Agencje ratingowe potwierdzają nasz wysoki rating, to dobry sygnał dla inwestorów, Polska ma stabilną gospodarkę - wyjaśnił.
Przyznał, że deficyt jest co prawda znaczący, ale jego wprowadzenie było konieczne, by "ratować miejsca pracy". Kościński wyjaśnił też, że lepiej przekazać środki przedsiębiorcom, niż za "rok-dwa-trzy" odbudowywać gospodarkę.
Premier Mateusz Morawiecki przedstawił też zmiany w podatkach dotyczące firm. Spółki, które osiągają do 100 mln zł obrotu, będą mogły rozliczać się wedle tzw. estońskiego CIT-u. Oznacza to, że nie zapłacą podatku, o ile zysk zainwestują w rozwój. które nie wyciągają do wysokości 100 mln obrotu rozliczać się w sposób bardzo korzystny. Liczymy, że to przyczyni się do powstania nowych miejsc pracy. Przedsiębiorca najlepiej wie, gdzie swoje pieniądze może zainwestować.
Rząd zmieni też zasady dotyczące podatku ryczałtowego dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Do tej pory przysługiwał firmom, których poziom obrotów wynosił 250 tys. euro. - Zwiększamy tę kwotę do ośmiu milionów euro. Wierzymy, że ubytek, który nastąpi w budżecie państwa, przełoży się na szybszy rozwój państwa i lepszej kondycji firm, co popchnie gospodarkę na nowe tory - zapowiedział premier.
Zapowiedział też zwiększenie progu dla firm rozliczających się podatkiem CIT wynoszącym 9 proc. Wyniesie on 2, a nie jak do tej pory 1,2 mld euro. Premier podkreślił, że te działania mają na celu pobudzić gospodarkę, a ich koszt dla budżetu może sięgnąć nawet 6 mld zł.