1 października, w czwartek, zaczną obowiązywać nowe przepisy dotyczące przewozu osób. Tzw. Lex Uber jest największym wyzwaniem dla platform internetowych takich jak Uber czy Bolt. Wszyscy kierowcy, którzy współpracują z tego typu firmami, będą musieli bowiem mieć licencję. Przepisy zobowiązują też, by tego typu pojazdy miały oznaczenie stosowane przez taksówki - podaje "Rzeczpospolita".
Nie ma jeszcze pewności, w jaki sposób nowe przepisy w praktyce wpłyną na funkcjonowanie platform kojarzących pasażerów i kierowców. "Szacuje się, że w ciągu niecałego roku z branży odeszło ponad 30 proc. taksówkarzy, teraz z rynku zniknąć może nawet 70 proc. tych, którzy dotąd jeździli dla platform łączących ich z pasażerami, ale bez licencji taxi" - wylicza dziennik.
Cytuje też przedstawicieli obu największych tego typu firm, którzy potwierdzają, że część osób, które do tej pory zajmowała się przewozem, nie wyrobiła wymaganych licencji.
Andrzej Padziński, członek zarządu iTaxi, w rozmowie z dziennikiem przyznaje, że nowe regulacje w praktyce mogą oznaczać wyższe ceny. W przypadku najtańszych przewoźników koszt kursu może wzrosnąć nawet o 50 proc.
Bolt zapewnia jednak, że u niego ceny nie wzrosną, a Uber wyjaśnia, że i u niego nic się nie zmienia - cena i trasa będą widoczne dla klienta w momencie zamawiania kursu.
Zmiany w przepisach dla platform służących do przewozu osób nie są nowe, uchwalono je już w zeszłym roku. Weszły w życie od 1 stycznia 2020. W praktyce aż do 1 października w najbardziej dotkliwych kwestiach, takich jak wymóg posiadania licencji czy oznakowanie pojazdów, obowiązywał okres przejściowy. Wprowadzenie wszystkich wymogów od stycznia oznaczałoby w praktyce unieruchomienie internetowych firm przewozowych, samo wydrukowanie licencji dla kierowcy może bowiem zająć kilka tygodni.
Czytaj też: Berlin idzie w ślady Londynu. Uber z zakazem działania w Niemczech
Kierowców, którzy do tej pory współpracowali z platformami do przewozu, może zniechęcić nie tylko wymóg posiadania odpowiednich uprawnień. W dokumentacji samochodu musi bowiem znaleźć się adnotacja, że służy on jako taksówka. A to może utrudniać późniejszą sprzedaż pojazdu - szczególnie tym, którzy pasażerów wożą sporadycznie.