Jak poinformowało w piątek 9 października Ministerstwo Zdrowia, obecnie zajętych jest 4407 łóżek szpitalnych przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19. To o 269 więcej niż dobę temu i aż o 1705 więcej niż tydzień temu.
Jako, że resort zdrowia donosi, iż obecnie w całym kraju dla osób z COVID-19 na trzech poziomach szpitalnych jest łącznie przygotowanych około 9500 łóżek, to ich obłożenie wynosi ok. 46,4 proc.
Z piątkowych danych Ministerstwa Zdrowia wynika także, że w użyciu jest 320 respiratorów przeznaczonych dla osób zakażonych koronawirusem. To o 24 więcej niż w czwartek i aż o 154 więcej niż przed tygodniem.
Łącznie dla osób z COVID-19 przygotowano obecnie 838 respiratorów, więc ich obłożenie wynosi aktualnie 38,2 proc.
Już standardowo przypominamy jednak, że do tych liczb należy podchodzić z daleko idącą ostrożnością z kilku powodów. Z jednej strony minister zdrowia Adam Niedzielski czy premier Mateusz Morawiecki zapowiadali w czwartek m.in., że liczba łóżek dla chorych z COVID-19 jest stale podnoszona, a w Agencji Rezerw Materiałowych mamy jeszcze zapas ok. 500 respiratorów. Z drugiej - coraz więcej szpitali donosi o tym, że statystyki podawane przez Ministerstwo Zdrowia może i zgadzają się w Excelu, ale na oddziałach brakuje już miejsc dla osób zakażonych.
Statystyki dotyczące dostępności łóżek wyglądają imponująco, powinny stanowić realne zabezpieczenie systemu. Rzeczywistość jest jednak inna. Szpital Uniwersytecki otrzymuje kilkanaście-kilkadziesiąt zgłoszeń dotyczących konieczności transportu, zapytań o dostępność, a my tymi miejscami nie dysponujemy
- wyjaśniał w rozmowie z Gazeta.pl Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Ponadto - same zapasy łóżek i respiratorów na nic się nie zdadzą, jeśli zabraknie pielęgniarek i lekarzy. Tymczasem jest ich nie tylko niemal najmniej w całej Unii Europejskiej w przeliczeniu na 1000 mieszkańców, ale i są oni z racji swojego wieku (ponad połowa lekarzy i pielęgniarek w Polsce ma ponad 50 lat) bardziej narażeni na ciężki przebieg COVID-19. Zakażenia, kwarantanny czy zwolnienia wśród personelu medycznego mogą mocno pogorszyć sytuację.