Od soboty 10 października w całym kraju zaczęły obowiązywać nowe restrykcje w związku z rosnącą liczbą zachorowań wywołaną przez COVID-10. Cała Polska została objęta tzw. "strefą żółtą", poza 38 powiatami, które znalazły się w czerwonej strefie. Mieszka w nich ok. 3,5 mln osób. Wśród nowych restrykcji jest nie tylko obowiązek noszenia maseczek w całym kraju, m.in. także na ulicach, ale również np. zamknięte teatry czy filharmonie w niektórych dużych miastach. To na razie tzw. "mały lockdown", ale czy grozi nam ten, który pamiętamy z wiosny. Premier Mateusz Morawiecki podczas czwartkowej konferencji prasowej wykluczał zamknięcie gospodarki.
- We wszystkich krajach wszystkie rządy zapewniają, że nie będzie drugiego lockdownu, bo wiadomo jak to wyglądałoby w sytuacji, gdyby był ten lockdown. Byłoby to tak, że gospodarka byłaby po prostu martwa, jak mówił jeden z noblistów z 2018 roku - mówił w Studiu Biznes Piotr Kuczyński. Analityk dodawał, że jeżeli zimowa fala, która dopiero nadejdzie doprowadzi do tak potężnej liczby zakażeń, że nie starczy respiratorów i trzeba będzie wybierać, kogo ratować, to wtedy rządy na pewno wprowadzą lockdowny, bo będą się bały też te właśnie rządy gniewu tłumów - dodawał analityk. Posłuchaj fragmentu rozmowy.
Zobacz też: Duży wzrost zajętych łóżek i respiratorów. MZ: Ponad połowa wolnych. Lekarze pytają: gdzie? [MONITORUJEMY]
. .