Po wielomiesięcznych debatach na temat budżetu UE doszło do wstępnego porozumienia ws. powiązania wypłaty unijnych funduszy z praworządnością. Mechanizm mający dyscyplinować państwa łamiące podstawowe wartości UE ma być uruchamiany, jeśli Komisja uzna, że istnieje na przykład zagrożenie dla niezależności sądownictwa.
Najnowsze ustalenia zostały skrytykowane przez europarlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy. Patryk Jaki stwierdził, że rozporządzenie jest procedowane przy łamaniu praworządności oraz traktatów, gdyż Rada i Parlament Europejski postanowiły nie głosować jednomyślnie, ale kwalifikowaną większością.
Przypominam, że stwierdzenie naruszenia praworządności według traktatu jest możliwe tylko z artykułu 7, to znaczy stosując kryterium jednomyślności [...] To będzie miało oczywiście fatalne reperkusje dla całej Unii Europejskiej, bo to nie jest pierwszy raz, że elity, które mówią o praworządności, same te praworządność łamią.
- skomentował europoseł Solidarnej Polski.
Eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki zwrócił uwagę, że porozumienie wychodzi poza ustalenia z lipcowego szczytu w Brukseli, co może oznaczać, że państwa członkowskie go nie zaakceptują.
Jadwiga Wiśniewska wskazała natomiast na niejasne kryteria oraz brak definicji praworządności, przytaczając tym samy argument w przeszłości używany także przez Polskę i Węgry w czasie negocjacji - Strony, szczególnie Parlament Europejski, powinny powściągnąć swój polityczny temperament. Biorąc pod uwagę, że praworządność nie jest dookreślona w żadnym dokumencie unijnym, a tym bardziej w traktatach, wiązanie budżetu z praworządnością niedookreśloną jest absurdem - powiedziała europosłanka.