Gazeta.pl wspiera grupę pasjonatów, którzy gromadzą i analizują dane na temat epidemii COVID-19. "Nasze wspólne działania mają charakter obywatelski jako forma sprzeciwu wobec obecnego chaosu informacyjnego. Działając wspólnie, możemy stworzyć jak najbardziej rzetelne źródło informacji". Przyłączenie się do apelu uznajemy za naszą misję. W odpowiedzi na brak pełnego źródła informacji o COVID-19 na stronach Ministerstwa Zdrowia udostępniamy jedyny powszechnie dostępny zbiór danych o epidemii w Polsce.
***
Aktualny wskaźnik siedmiodniowego przyrostu zakażeń w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców dla Polski wynosi już 66,6. Według ustaleń rządu, lockdown może być zarządzony już przy 70. Siedem województw już kwalifikowałoby się do narodowej kwarantanny.
Obecnie najlepiej jest w województwie mazowieckim. To jedyne województwo, w którym ten wskaźnik spada.
Wizualizacja: Piotr Tarnowski
Warto tutaj zastanowić się, czy przyjęta strategia wprowadzania obostrzeń jest słuszna. Decydujący wskaźnik jest bezpośrednio zależny od liczby przeprowadzonych testów. To powoduje, że w ogóle nie jest miarodajny i nie można na jego podstawie stwierdzić, jak sytuacja wygląda w rzeczywistości. Dodatkowo uniezależnienie narodowej kwarantanny od liczby przeprowadzonych testów powoduje, że zmniejszając lub zwiększając liczbę badanych próbek, można przesuwać lockdown w czasie.
We wtorek usłyszeliśmy z ust ministra zdrowia, że "wzrost zakażeń stopniowo maleje". Czy tak jest rzeczywiście? Jeżeli spojrzymy na liczby bezwzględne dotyczące nowo wykrywanych zakażeń, widać stopniową utratę tempa rozwoju przez epidemię. Przyrost wykładniczy nowych przypadków spadł z 13 proc. w najgorszym momencie do 9 proc. obecnie i dalej spada. Oznacza to, że procentowo przybywa coraz mniej zakażeń.
Jednak gdy zerkniemy na odsetek pozytywnych wyników testów, trendy są zupełnie inne. Liczba nowo wykrywanych przypadków jest bezpośrednio zależna od liczby przeprowadzonych testów, więc to na ten wskaźnik powinniśmy patrzeć przede wszystkim. Okazuje się, że w poniedziałek aż 50 proc. przebadanych próbek okazała się pozytywna (najwięcej od początku epidemii w Polsce), a średnia siedmiodniowa przekroczyła już 40 proc.
Dopiero gdy wartość tego wskaźnika zacznie spadać, będziemy mogli śmiało mówić, że na pewno sytuacja epidemiczna w Polsce ulega poprawie czy stabilizacji.
W ubiegłym tygodniu w niektórych województwach doszło do sytuacji wręcz absurdalnej. Udział wyników pozytywnych w liczbie przeprowadzonych testów przekroczył jakimś cudem 100 proc. W województwie opolskim było to aż 138 proc., a w województwie podkarpackim 132 proc. Takie wartości oznaczałyby, że wykrywa się więcej przypadków niż przeprowadza testów - co w rzeczywistości jest niemożliwe. Bardzo wysokie wartości odnotowano również w województwie lubuskim (97 proc.) i małopolskim (95 proc.).
Co może być przyczyną takich anomalii? Możliwe, że to efekt częściowego niewliczania do statystyk wykonanych testów przeprowadzonych komercyjnie od 5 listopada (wówczas weszło w życie rozporządzenie rządu, które zmieniło zasady raportowania liczby testów). Gdyby laboratoria raportowały wyłącznie testy, które dały pozytywne wyniki (a nie raportowały testów o ujemnym rezultacie), odsetek pozytywnych wyników w łącznej liczbie wykonanych testów byłby sztucznie zawyżany.
Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że zmiana sprzed kilku dni ułatwiła tylko przepływ danych. Warto pamiętać, że województwo podkarpackie absurdalny, ponad stuprocentowy odsetek pozytywnych wyników testów, przekroczyło już wcześniej - w tygodniu od 19 do 26 października.
Innym wytłumaczeniem mogą być po prostu nieprawidłowości w procesie "spływania" raportów o badanych próbkach. Jednak są to tylko przypuszczenia, a konkretniej odpowiedzi, czym to może być spowodowane, Ministerstwo Zdrowia nie udzieliło.
Ciekawa sytuacja wydarzyła się w województwie świętokrzyskim. W piątek 6 listopada było tam zajętych 58 na 85 respiratorów. W sobotę nastąpił nagły wzrost do 103 zajętych respiratorów na 123 łącznie, zaś w niedzielę - powrót do "normy" (64 zajęte respiratory na 87 dostępnych).
Prawdopodobnie był to błąd w raportowaniu, ale i tak przyczynił się on do dobowego spadku liczby zajętych respiratorów w raporcie Ministerstwa Zdrowia. Warto przypomnieć, że to również w województwie świętokrzyskim doszło do błędu, którego skutkiem było zawyżenie liczby przeprowadzonych próbek o 230 tys. Wykryto to dopiero po kilku miesiącach, w sierpniu.
***
Michał Rogalski - analiza danych to jego pasja. Od początku pandemii prowadzi największą publicznie dostępną bazę danych o epidemii. Z jego pracy korzystają nie tylko tysiące obywateli dziennie, ale też dziennikarze, zespoły badawcze, czy uniwersytety. Zawodowo zajmuje się grafiką komputerową i marketingiem politycznym. Profil Michała Rogalskiego na Twitterze