Wraca kwestia opodatkowania cyfrowych gigantów, którzy płacą w Polsce bardzo niskie daniny. Poselski projekt ustawy o podatku od niektórych usług cyfrowych i Funduszu Technologii Cyfrowych złożyła Lewica, wnioskodawcą był Adrian Zandberg.
Projekt dotyczy "wprowadzenia podatku od niektórych usług cyfrowych, określenie szczególnych obowiązków przedsiębiorstw sektora cyfrowego, utworzenia Funduszu Technologii Cyfrowej, będącego państwowym funduszem celowym finansującym zadania operatora Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej i działalność naukową prowadzą przez publiczne instytuty badawcze oraz włączenie do OSE bibliotek jednostek samorządu terytorialnego".
Lewica chce, by tzw. podatek cyfrowy płaciły firmy przekraczające w ujęciu globalnym 750 mln euro przychodów. Do takich można zaliczyć Facebooka, Amazon, Google czy Ubera, ale już Allegro uniknęłoby opłaty. Wysokość daniny ma stanowić 7 proc. od przychodów. Lewica chce, by pozyskane w ten sposób środki zostały przeznaczone do rozbudowy sieci światłowodowej w Polsce.
Adrian Zandberg udzielił wywiadu PAP, gdzie zwrócił uwagę, że podatek ma objąć głównie cyfrowych gigantów
Nasza propozycja to podatek dla grubych ryb. W tę sieć mają wpadać rekiny, a nie płotki. Dziś niestety jest tak, że giganci odprowadzają śmiesznie niskie podatki, a małe firmy płacą więcej niż najwięksi gracze. Lewica uważa, że to niesprawiedliwe. (...) Podatek cyfrowy wprowadziłby elementarną sprawiedliwość. Objąłby międzynarodowe korporacje, które mają dominująca pozycję w polskiej gospodarce
- powiedział Zandberg w rozmowie z agencją.