W październiku zmarło w Polsce ponad 49 tys. osób - wynika z danych z Rejestru Stanu Cywilnego. Tymczasem w ostatnich latach średnio w tym miesiącu informowano o śmierci ok. 33-34 tys. osób.
Niepokojące różnice pomiędzy śmiertelnością w 2020 r. a poprzednimi latami zaczęły być widoczne w sierpniu i wrześniu, ale dopiero w październiku sytuacja przybrała bardzo alarmujący obrót. W 41. tygodniu roku, tj. od 5 do 11 października, liczba zmarłych pierwszy raz przekroczyła 9 tys. Tydzień później (12-18 października) było to już ponad 10 tys., w kolejnym (19-25 października) ponad 12 tys., a w następnym (26 października - 1 listopada) ok. 14,7 tys.
W listopadzie dane są na razie jeszcze gorsze. W tygodniu od 2 do 8 listopada w Rejestrze Stanu Cywilnego zanotowano aż ponad 16 tys. śmierci.
Dane za tydzień od 9 do 15 listopada mogą być porównywalne. Na razie Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało o 9 434 odnotowanych w minionym tygodniu śmierciach, natomiast należy wziąć poprawkę, że od daty śmierci do daty zgłoszenia jej (zwykle przez rodzinę) do Urzędu Stanu Cywilnego mija zazwyczaj kilka dni. Dlatego dane o wielu śmierciach pojawiają się w Rejestrze Stanu Cywilnego z opóźnieniem.
Przykładowo - gdy dokładnie tydzień temu (10 listopada) Ministerstwo Cyfryzacji przesyłało nam dane o liczbie osób zmarłych w tygodniu od 2 do 8 listopada, to podało liczbę 10 031 śmierci. Po tygodniu ta liczba urosła do 16 075. Stosując taką analogię można podejrzewać, że w tygodniu 9-15 listopada zmarło ok. 15 tys. osób.
Gdyby za "normę" uznać dane z ostatnich lat, to w listopadzie co tydzień powinno umierać w Polsce ok. 7,5-7,6 tys. osób. Tymczasem mamy kolejny tydzień z liczbą śmierci na poziomie 14-16 tys. To oznacza, że śmiertelność w Polsce wzrosła w ostatnim czasie o 100 proc.
W latach 2015-2019 w listopadzie co roku umierało w Polsce ok. 32-33 tys. osób. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku tyle osób zmarło tylko w pierwszej połowie miesiąca.
Warto dodać, że - przynajmniej bazując na oficjalnych statystyk Ministerstwa Zdrowia - to nie COVID-19 odpowiada za większość ze śmierci "nadmiarowych" śmierci. W październiku w Polsce zmarło ok. 15-16 tys. osób więcej osób niż w poprzednich latach, a tymczasem śmierci osób zakażonych koronawirusem mieliśmy nieco ponad 3 tys. W listopadzie można podejrzewać, że już mamy o kilkanaście tysięcy śmierci (ok. 15 tysięcy) więcej niż standardowo w poprzednich latach, zaś z oficjalnych danych wynika, że z powodu COVID-19 (lub współistnienia tej choroby z innymi) zmarło ok. 5 tys.
Wydaje się, że dramatyczne liczby to przede wszystkim efekt zapaści w systemie ochrony zdrowia. Część chorych wymagających pilnej interwencji lekarskiej czy ratowniczej nie otrzymuje jej na czas. Doświadczenia części lekarzy wskazują także, że chorzy rzadziej zgłaszają się do przychodni, na SOR-y czy wzywają karetki. Wynika to z ich obaw przed zakażeniem lub z przeświadczenia, że pomocy mogą nie otrzymać albo będą na nią czekać bardzo długo.
Prawdopodobnie wyższa liczba notowanych śmierci po części wynika też z tego, że część osób umiera na COVID-19, zanim zostanie przetestowana czy otrzyma wynik testu.