Na początku listopada w wywiadzie dla TVP Info wiceminister finansów Piotr Patkowski został zapytany o to, co powinien zrobić przedsiębiorca, którego biznes znalazł się na krawędzi z powodu kryzysu wywołanego przez koronawirusa.
Są branże, które szczególnie odczują skutki koronawirusa. To im dedykujemy działania zaproponowane dziś przez premiera. Wśród rozwiązań jest też możliwość przebranżowienia. Chodzi o to, żeby nowa forma działalności gospodarczej, którą podejmą, dawała możliwość rozwoju i zarabiania
- odrzekł Patkowski.
Jego rada nie spotkała się z ciepłym przyjęciem przedsiębiorców. - Mam cały specjalistyczny sprzęt, maszyny, rozpoczęte budynki, prace. Zatrudniam kilkudziesięciu ludzi, specjalistów w swoich dziedzinach, wielu z nich ma zaledwie kilka lat do emerytury. I jak ja mam się w tej sytuacji przebranżowić? To jest niewykonalne. Nie wyobrażam sobie sprzedania tego wszystkiego i zostawienia moich pracowników na lodzie w tak trudnym czasie - mówił m.in. właściciel firmy budowlanej z Podlasia, cytowany przez innpoland.pl.
Minister finansów Tadeusz Kościński w wywiadzie dla "Super Expressu" został poproszony o komentarz do słów Patkowskiego. Kościński oczywiście bronił swojego podwładnego.
Zadaniem rządu jest zaproponować firmom różne możliwości i o tym mówił wiceminister Patkowski. Proszę dokładnie posłuchać całej wypowiedzi, niczego w niej nie nakazywał. (...)W większości te możliwości są odpowiedzią na postulaty zgłaszane przez samych przedsiębiorców
- tłumaczył minister finansów. Dalej podawał przykład sklepu, który dotąd działał tylko stacjonarnie i chce teraz przenieść się do internetu.
Potrzebuje pieniędzy (przedsiębiorca- dop. red.) na stworzenie sklepu online, zorganizowanie kwestii logistycznych etc. I jeśli w tym widzi szansę na rozwój, to my go w tym wesprzemy. Wybór jednak należy do niego.
- kontynuował Kościński.
Minister finansów w dalszej części wywiadu został zapytany, jakie scenariusze przygotował rząd na walkę z epidemią. - Ważne jest teraz, by stosować zalecenia i ograniczyć wychodzenie z domu, bo także od naszej dyscypliny i przestrzegania zasad sanitarnych zależy dalszy rozwój sytuacji. My się bacznie jej przyglądamy i odpowiednio reagujemy. A środki na to mamy - mówił Kościński.
Mamy zapewnione odpowiednio dużo pieniędzy w budżecie, czego efektem ubocznym jest deficyt. Mamy też fundusze z Unii Europejskiej. Utrzymujemy płynność, więc finanse publiczne są we względnie dobrej sytuacji, biorąc pod uwagę otoczenie.
- odpowiedział z kolei na pytanie, dlaczego deficyt, którego miało nie być, ciągle się powiększa.
Tymczasem komplukuje się sprawa kolejnych unijnych środków pomocowych dla Polski, które będą konieczne, jeśli Polska ma szybko wyjść z kryzysu.Co więcej, możemy stracić nawet 260 mld zł, gdyż nasz rząd, razem z węgierskim, nie zgadzają się na powiązanie finansowania unijnego z przestrzeganiem praworządności. Oba kraje nie mają jednak jak zablokować rozporządzenia, gdyż do przegłosowania wystarczy większość kwalifikowana. Przywódcy Polski i Węgier mają zamiar blokować budżet UE, gdyż są zdania, że przyjęcie wieloletnich ram finansowych na lata 2021-2027 wymaga jednomyślnej zgody krajów członkowskich.