Polska z najwyższym poziomem niepokoju wywołanego epidemią. Kupujemy na zapas, boimy się zwolnień

Polacy coraz bardziej boją się epidemii koronawirusa. Z badań przeprowadzonych przez firmę Deloitte wynika, że szczególny strach przed COVID-19 panuje wśród starszego pokolenia. Obawy przekładają się na konkretne decyzje, które podejmujemy m.in. w sklepach.

O 30 punktów proc. wzrósł w ciągu miesiąca poziom obaw Polaków wywołanych przez epidemię koronawirusa. Opracowany przez Deloitte indeks niepokoju wynosi nad Wisłą 34 proc. i ma poziom najwyższy na świecie.

Najnowsza edycja badania firmy doradczej Deloitte Global State of the Consumer Tracker pokazuje, że ogólny poziom lęku przełożył się na niemal wszystkie przyzwyczajenia i zachowania konsumentów w Polsce. Aż 46 proc. z nas deklaruje, że kupuje na zapas. To najwyższy wynik dla Polski w historii badania i ponownie najwyższy w Europie.

– To najwyższy wynik wśród wszystkich badanych krajów. Nigdy wcześniej też żaden kraj europejski nie deklarował tak wysokiego poziomu obaw. Z pewnością wpływ na to ma między innymi liczba zakażeń, która codziennie przekracza 20 tys. osób. Pod względem poziomu niepokoju Polska o 3 pp. wyprzedziła nawet Indie, które dotąd właściwie w każdej fali badania wykazywały najwyższy poziom obaw. Na trzecim miejscu są Włochy, prawie jedna czwarta mieszkańców tego kraju deklaruje, że ich poziom obaw wzrósł w ciągu ostatniego tygodnia – mówi Michał Tokarski, Partner, lider sektora dóbr konsumenckich w Polsce, Deloitte.

Albert Bourla prezes Pfizera Prezes Pfizera sprzedał 62 proc. swoich akcji, po informacji o szczepionce

Najwięcej osób, które zgadzają się ze stwierdzeniem, że są bardziej zaniepokojone niż tydzień temu, jest wśród osób w wieku 55+ – aż 64 proc. Nieco mniej (61 proc.) jest ich natomiast wśród ludzi młodych, w wieku 18-34 lata. Poziom obaw różni się także w zależności od wysokości zarobków. Najwięcej osób, które deklarują wzrost niepokoju, jest wśród konsumentów o wysokich dochodach – 66 proc. Wśród osób o średnich i niskich zarobkach wzrost niepokoju deklaruje po 63 proc. ankietowanych.

Pod względem obaw, Polska wyprzedziła nawet Indie (31 proc.), które dotąd właściwie w każdej fali badania wykazywały najwyższy poziom niepokoju. Na trzecim miejscu są Włochy (24 proc.). Państwami, których obywatele obawiają się najmniej, są Chiny i Japonia (po -19 proc.).

Eksperci zwracają uwagę, że w historii badania nie zdarzył się dotąd tak duży skok poziomu obaw. Również o 30 pp. wzrósł w ciągu miesiąca indeks niepokoju w Niemczech i wynosi obecnie -12 proc. Tym samym kraj ten przestał być tym, który notuje najniższy globalnie poziom obaw, choć dalej to właśnie Niemcy są najmniej zaniepokojoną nacją w Europie. Dużą różnicę od początku października odnotowały także Włochy (+26 pp.), które są drugim europejskim krajem z najwyższym poziomem niepokoju (24 proc.), a także Francja (+19 pp.), która jest na trzecim miejscu (22 proc.).

Zmiany w zachowaniach

Rekordowy nad Wisłą indeks niepokoju znajduje odzwierciedlenie w nastrojach dotyczących zdrowia własnego i najbliższych osób. Od ostatniego badania o 4 pp. przybyło konsumentów, którzy niepokoją się o swoje zdrowie ( 66 proc.). Jesteśmy pod tym względem na drugim miejscu w Europie za Hiszpanią (75 proc.). Na świecie najwięcej osób niepokojących się o własną kondycję jest w Chinach (84 proc.).

– Jeszcze więcej, bo o 5 pp. przybyło tych, którzy obawiają się o zdrowie bliskich osób. To powód do zmartwień dla 82 proc. badanych i najwyższy wynik w Europie. Także tu globalnie wyprzedzają nas Chiny, choć niewiele, bo o 1 pp. Zarówno w przypadku pytań o zdrowie własne, jak i bliskich osób liczba zaniepokojonych Polaków rośnie systematycznie od końca sierpnia i w najnowszej edycji naszego badania osiągnęła najwyższe wyniki od chwili dołączenia do niego Polski – mówi Krzysztof Wilk, Partner Associate w dziale Doradztwa Podatkowego, lider praktyki Life Sciences & Health Care, Deloitte.

Koronawirus. Premier Morawiecki przedstawił listę ekspertów rządu Prof. Flisiak o Radzie Medycznej premiera: Musimy chociaż próbować doradzać

Ogólny wzrost niepokoju w kraju przełożył się także na wiele zachowań polskich konsumentów. Po nieznacznym wzroście w ostatnim badaniu, do 39 proc., a więc aż o 12 pp. spadła liczba Polaków, którzy czują się bezpiecznie podczas zakupów w sklepach stacjonarnych. Podczas kiedy badanie przeprowadzone na przełomie września i października pokazało nieznaczne zmniejszenie (-3 pp.) liczby konsumentów, którzy czują się komfortowo w barach i restauracjach, najnowsza ankieta pokazuje spadek aż o 11 pp. (30 proc.). Trzeba jednak zaznaczyć, że lokale gastronomiczne od 24 października mogą serwować jedzenie jedynie na wynos. Tylko nieco ponad jedna czwarta z nas czuje się dziś bezpiecznie podczas pobytu w hotelu (-8 pp.), a jedynie 16 proc. konsumentów deklaruje, że nie ma obaw przed udziałem w meczach, koncertach czy innych wydarzeniach, które gromadzą tłumy (-7 pp.). O 5 pp. mniej jest też osób, które bez obaw korzystają z indywidualnych usług jak wizyta u dentysty czy fryzjera (34 proc.). O 4 pp. ubyło natomiast konsumentów, którzy bezpiecznie czują się na pokładzie samolotów (21 proc.).

Straszy widmo utraty pracy

Najnowsza edycja badania pokazuje znaczny, bo aż o 14 pp. wzrost obaw przed podróżami komunikacją miejską. W najbliższych dniach aż 58 proc. respondentów planuje ograniczyć korzystanie z tego środka transportu. Może być to odzwierciedleniem ostatnich zaleceń rządu dotyczących promowania w firmach zdalnej formy pracy.

– Sami konsumenci też coraz ostrożniej podchodzą do powrotu do pracy stacjonarnej. Obawy przed powrotem do biura ma aż 36 proc. zapytanych, czyli 9 pp. więcej niż miesiąc temu i najwięcej od startu badania nad Wisłą. Od pierwszej połowy lipca, kiedy poziom obaw związanych z pracą stacjonarną był najniższy to wzrost aż o 14 pp. – mówi John Guziak, Partner, lider ds. Kapitału Ludzkiego w Deloitte Polska. Ekspert dodaje, że od lipca rośnie także liczba Polaków, którzy obawiają się utraty pracy. Dziś to powód do zmartwień dla ponad połowy konsumentów, który pogłębia się z każdym tygodniem i ryzykiem wprowadzenia w Polsce pełnego lockdownu, co w przypadku wielu osób będzie się wiązało z utratą zatrudnienia.

Znów robimy zakupy na zapasy

W obliczu dużych zmian i zwiększonych obaw polskich konsumentów, nieporównanie mniejszy niepokój widać w przypadku pytań o finanse. Podobnie jak miesiąc temu 13 proc. respondentów jest spokojnych o spłatę swojego zadłużenia kredytowego. Tylko o 1 pp. wzrósł odsetek tych, dla których może to być problem (63 proc.). Dwie trzecie ankietowanych obawia się natomiast o stan swoich oszczędności.

– Choć to oczywiście sporo, od ostatniej fali badania to wzrost jedynie o 1 pp. O 2 pp., z 14 do 12 proc., spadła natomiast liczba respondentów, którzy są spokojni o swoje oszczędności. Większe różnice widać w podejściu Polaków do robienia zakupów. Wzrosła liczba tych z nas, którzy uważają, że to nienajlepszy czas na duże wydatki – mówi Przemysław Szczygielski, Partner, lider branży Usług Finansowych w Polsce, Deloitte. Ekspert zauważa, że jedna trzecia z nas obawia się o uregulowanie przyszłych płatności, a 40 proc. deklaruje, że odkłada na później większe zakupy.

Pandemia i związany z nią duży wzrost niepokoju w ostatnich tygodniach, zweryfikowały nasze podejście nie tylko do dużych zakupów. Z najnowszej edycji badania Deloitte wynika, że Polacy wrócili do kupowania na zapas. Aż 45 proc. konsumentów nad Wisłą, a więc najwięcej w Europie, deklaruje, że kupują więcej, niż są w stanie zużyć na bieżąco. To wzrost w ciągu miesiąca o 9 pp. i wynik przewyższający nawet ten historycznie najwyższy z pierwszej połowy czerwca, kiedy odpowiedziało tak 44 proc. konsumentów. Na świecie częściej od nas kupują na zapas Hindusi (67 proc.) i Chińczycy (61 proc.).

Nieznacznie wzrosła (2 pp.) w ciągu miesiąca liczba polskich konsumentów, którzy, pytani o tzw. trend convenience gotowi są więcej zapłacić za wygodę, jak na przykład dostarczenie zakupów do domu (31 proc.).

Zobacz wideo Brak miejsc w szpitalach. Czemu łóżka na Stadionie Narodowym stoją puste?

– Najnowsza edycja naszego badania pokazuje, że oszczędności co prawda są dla nas ważne, i coraz ważniejsze w obliczu możliwych kłopotów z zatrudnieniem, jednak na pierwszym miejscu znajdują się zdrowie i bezpieczeństwo. Za główny powód gotowości do wydawania więcej na wygodę aż 71 proc. ankietowanych podawało właśnie troskę o zdrowie. Dla porównania w badaniu sprzed miesiąca, był to powód dla 61 proc. zapytanych – mówi Michał Tokarski.

W dalszym ciągu maleje liczba osób, które polują na okazje (44 proc.). Na świecie najczęściej Chińczycy (61 proc.), a w Europie Niemcy (49 proc.) odpowiadają, że jeśli trafią na atrakcyjną cenę, są gotowi kupić rzecz, której kupna nie planowali.

Więcej o: