Środowe posiedzenie Sejmu, pierwsze po dwutygodniowej przerwie, od początku przebiegało w nerwowej atmosferze. Przedstawiciele opozycji domagali się od premiera nie tylko informacji o zapowiadanym wecie unijnego budżetu, jak i ustawy zapewniającej podwyżki dla medyków, która, pomimo uchwalenia, nie została opublikowana.
Marcin Kierwiński (KO) zwrócił się w tej sprawie bezpośrednio do prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego.
- Panie prezesie Kaczyński, zastępuje pan premiera Morawieckiego. Proszę mieć odwagę i powiedzieć, co zrobicie z ustawą przegłosowaną przez polski Sejm. Nie chcecie w pandemii dać pieniędzy lekarzom? Wolicie dać je sobie? - stwierdził.
Poseł Robert Kropiwnicki wyliczał, jak długo trwa już zwłoka w publikacji dokumentu. - Premier nie publikuje ustawy uchwalonej 28 października. Prezydent podpisał ją 3 listopada [...] Ludzie wkurzeni po was przyjdą. Drutów z całej Europy wam nie wystarczy - stwierdził. - Publikujcie i uciekajcie - dodał.
Pod koniec października Sejm przyjął dwie ustawy dotyczące dodatków dla medyków. Najpierw izba niższa zaakceptowała poprawę Senatu, która przyznawała dodatek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia wszystkim medykom.
PiS z poprawki się jednak wycofał błyskawicznie, stwierdzając, że zaakceptował wniosek Senatu przez pomyłkę. I uchwalił kolejne prawo. Tym razem daje ono prawo do podwyżki wyłącznie tym, których do walki z pandemią oddelegował wojewoda. Jarosław Kaczyński wytłumaczył decyzję rządu. Poprawka Senatu, zdaniem szefa PiS, sprawiłaby, że osoba "która przez telefon udziela porad i nawet nie widuje się z chorymi" byłaby w takiej samej sytuacji jak ci, którzy "ryzykują walcząc z covidem bezpośrednio". - Mają być potraktowani tak samo? To jest nadużycie moralne - stwierdził Kaczyński.
Czytaj też: Pierwszy "domowy" test na koronawirusa zatwierdzony. Wynik już po 30 minutach