W dwóch katastrofach Boeinga 737 MAX zginęło łącznie 346 osób. To doprowadziło do uziemienia ponad trzystu egzemplarzy tego modelu samolotu na całym świecie. Błędy konstrukcyjne podlegały inspekcji przez ponad 20 miesięcy. Wydawało się, że pozwolenie na loty może zostać wydane już w lutym 2020 roku, ale kontrolę przedłużono i zakończyła się ona dopiero jesienią.
Amerykański Federalny Urząd Lotnictwa (FAA) wydał w środę 18 listopada zgodę na powrót do użytku Boeingów 737 MAX. Administrator i szef FAA, Steve Dickson, przeszedł szkolenie i osobiście sprawdził, jak pilotuje się naprawioną maszynę. Jak informuje urząd, ponowna certyfikacja samolotu wymagała ogólnoświatowej współpracy na bezprecedensowym poziomie przy przeprowadzeniu niezależnych przeglądów. W ich wyniku stworzono listę poprawek w konstrukcji i szkoleniach pilotów, które wymagały zmiany, by móc ponownie dopuścić Boeinga 737 MAX do użytku. Oczekuje się, że podobną zgodę na loty Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego wyda jeszcze w listopadzie.
Zgoda na loty, nie oznacza, że samoloty od razu opuszczą hangary i zostaną włączone do aktywnej części floty przewoźników lotniczych. FAA sporządziło dyrektywę, która wskazuje konieczne zmiany projektowe, które muszą zostać wykonane przed powrotem samolotów do eksploatacji. Opublikowano także nowe wymagania co do szkoleń pilotów, którzy zasiądą za sterami Boeingów 737 MAX. FAA musi zatwierdzić każdy program treningowy, przedstawiony przez amerykańskich przewoźników.
Mimo powyższego przewiduje się, że Boeingi 737 MAX wzlecą w powietrze z pasażerami jeszcze w tym roku. Zapowiedział to, chociażby FAA American Airlines. W Polsce PLL LOT, który zakupił pięć modeli rzeczonego samolotu, zapowiedział włączenie ich do połączeń tak szybko, jak to możliwe, podaje pasazer.com