"Tsunami długu" w czasie pandemii. Globalne zadłużenie wzrosło w tym roku już o 15 bilionów dolarów

Poziom zadłużenia na świecie rośnie w tym roku w bezprecedensowym tempie, na koniec grudnia ma sięgnąć 277 bilionów dolarów i będzie stanowić 365 proc. globalnego PKB. W nowym raporcie na ten temat sytuacja określana jest jako "tsunami długu". Za ten gwałtowny przyrost odpowiada w ostatnich miesiącach przede wszystkim pandemia koronawirusa.

Od stycznia do końca września globalne zadłużenie zwiększyło się o 15 bilionów dolarów, do poziomu 272 bilionów dolarów - i nadal rośnie. Na koniec tego roku ma się według przewidywań zwiększyć o jeszcze 5 bilionów dolarów. Tak wynika z raportu Instytutu Finansów Międzynarodowych (Institute of International Finance - IIF). 

"Tsunami długu" na świecie

IIF to organizacja zrzeszająca kilkaset banków i instytucji finansowych z całego świata. Regularnie publikuje analizy dotyczące poziomu globalnego zadłużenia. Najnowszą, którą opisują m.in. Reuters i "Financial Times", zatytułowała "Atak tsunami długu". 

Zebrane dane dotyczą długu korporacyjnego i rządowego, przy czym za wzrost w pierwszych trzech kwartałach roku odpowiadały w prawie połowie rządy. Sam wzrost zadłużenia nie jest zaskoczeniem. Z powodu pandemii koronawirusa mamy kryzys, który dotknął wiele gospodarek, w tym także te największe na świecie, niektóre z nich (w tym USA i państwa europejskie) doświadczyły najgłębszego załamania od kilkudziesięciu lat. By zapobiec zupełnej katastrofie gospodarczej i pomóc w odbiciu, rządy wdrożyły ogromne pakiety ratunkowe. Ich finansowanie w części pochodzi z nowego długu. Z drugiej strony, banki centralne, także w ramach wspomagania gospodarek, obniżyły stopy procentowe (w Polsce NBP w tym roku zrobił to trzy razy), co obniżyło koszty pozyskiwania finansowania zewnętrznego - po prostu pożyczać jest taniej. 

Zadłużenie więc rośnie. Całkowity dług w krajach rozwiniętych zwiększył się do 432 proc. PKB z około 380 proc. na koniec 2019 roku (blisko połowa z tego to "zasługa" USA). W przypadku rynków rozwijających się stosunek długu do PKB wynosi już prawie 250 proc. (w Chinach, które odpowiadają za znaczną część tego wzrostu, to 335 proc.). 

Zobacz wideo Zobacz też: Koniec z "America First"? Mapa globalnych wyzwań Bidena. "Nie ma powrotu do tego, co było przed Trumpem"

Dług nie musi być zły, ale niektórym będzie ciężko

Nie jest tak, że wzrost zadłużenia zawsze musi oznaczać kłopoty. Firmy i państwa finansują z pożyczonych na rynku pieniędzy różne rodzaje działalności, a kiedy koszty obsługi długu spadają, tym chętniej mogą to robić. Do tego w sytuacji potężnego kryzysu, z jakim obecnie się zmagamy, szybkie działanie, także w formie pakietów fiskalnych, było kluczowe.

Poza tym państwa (zwykle) regularnie spłacają swoje zobowiązania, a emisje ich długów często budzą ogromne zainteresowanie inwestorów, którzy bardzo chętnie lokują swoje pieniądze w bezpieczne rządowe obligacje. Przykładem może być niedawna emisja obligacji unijnych. W ramach programu SURE, z którego środki mają iść na wsparcie unijnych rynków pracy dotkniętych przez pandemię, UE chciała sprzedać papiery za 17 miliardów euro. Tymczasem popyt na nie był gigantyczny - sięgnął 233 miliardów euro, o czym informował portal Bloomberg. Cały program jest wart 100 miliardów euro, UE chciała go sfinansować w etapach, a wygląda na to, że wszystkie obligacje mogła bez problemu sprzedać już za pierwszym razem. 

Oczywiście nie wszystkie państwa bez problemu spłacają swoje długi. Jest grupa ubogich krajów wschodzących, które już mają lub będą mieć z tym kłopot. IIF w raporcie podaje, że spadające dochody takich państw sprawiają, że pomimo rekordowo niskich kosztów finansowania zewnętrznego, spłata zadłużenia staje się dla nich "znacznie bardziej uciążliwa". Jest już pierwsze państwo, które w związku z trwającym kryzysem ogłosiło niewypłacalność - kilka dni temu swojego długu nie spłaciła w terminie Zambia.

Przedstawiciele największych gospodarek, należących do G20, w październiku zgodzili się wydłużyć zamrożenie spłat zadłużenia dla takich zagrożonych krajów do końca czerwca przyszłego roku. Ale to może nie wystarczyć, trwają więc rozmowy dotyczące restrukturyzacji tych długów. 

W swoim raporcie IIF ostrzega też, że tempo przyrostu zadłużenia sprawi, że globalnej gospodarce będzie trudno walczyć o jego ograniczenie w przyszłości bez "znaczących negatywnych skutków dla działalności gospodarczej". 

Więcej o: